sobota, 29 grudnia 2012

8 Rodział

„A new beginning”
Z perspektywy Nicki      W TLE
Czasami człowiek gubi się we własnym życiu. Wtedy potrzebuje kogoś kto będzie jego przewodnikiem. Kogoś, kto pokaże mu najlepszą z dróg. Potrzebowałam właśnie takiej osoby, bo sytuacja w jakiej się znalazłam mnie przerosła. Niestety, nie tylko mnie. Po oznajmieniu, że jestem w ciąży, stanęłam pośrodku wielkiej bitwy. Po jednej stronie stali moi rodzice i Tomek, po drugiej moi przyjaciele. Pierwsze siły, przyjęły tą wiadomość ze spokojem uważając to za błogosławieństwo, jak mówią grunt to rodzina. Drugie siły to zdecydowani przeciwnicy całej zabawy w szczęśliwą rodzinkę, ich właśnie zawiodłam. Szczególnie Sophii, która nie mogła się z tym pogodzić, dla niej mogłam pożegnać się z karierą, podróżami i wolnością. Stałam na środku pola bitwy atakowana z dwóch stron. Z zewnątrz utrzymywałam pozory silnej kobiety,  wewnątrz darłam się w niebo głosy żeby tylko Bóg dał mi możliwość cofnięcia czasu. Byłam postacią tragiczna tej całej wojny, każdy obrany prze zemnie front był zły. Rodzice wyjechali przed zbliżającym się sylwestrem, dla nich było logiczne wszystko. Na cały czas ciąży będę w Polsce, gdzie urodzę dziecko i będę je wspólnie z Tomkiem wychowywać. To proste, za proste. Moje marzenia o zostaniu słynnym fotografem jeszcze tydzień temu były bliskie spełnieniu. Teraz są albo w dalekiej przyszłości, albo już ich nie ma. 
-Powiesz coś w końcu?- próbowałam porozmawiać z Sophią, która siedziała gapiąc się w drinka, jakby to z nim właśnie rozmawiała.
-Czego ode mnie oczekujesz?  Zniszczyliście cały sens naszego przyjazdu tutaj, mam się cieszyć jak on i twoi rodzice? 
-Nie planowałam tego, nie jestem tym tez zachwycona. Powiedz co mam  zrobić  do cholery? Chcę żebyś mnie tylko zrozumiała, ty i inni. Dobrze wiesz ze nie mogę już nic zrobić- spoglądałam na nią i wiedziałam że ją zawiodłam, jej wyraz twarzy był inny niż zazwyczaj. Jakby chciała mi nim wprost powiedzieć  że spieprzyłam sobie życie.
-Masz kilka wyjść, tylko nie chcesz ich do siebie dopuścić. Myślisz że dziecko to  świetna sprawa? Będzie się darło cały czas, nie będziesz miała na nic czasu. Co z fotografią, zapomnisz o aparacie zakopanym w stercie pieluch. Rodzicielstwo jest ok, po trzydziestce. Masz prawo decydować o swoim życiu pamiętaj że masz kilka wyjść z tej sytuacji, jeszcze nie jest za późno- zamówiła kolejnego drinka, ostatnio dużo piła. Wyjścia, były dla niej takie oczywiste. Nie poznawałam jej. Nigdy nie myślałam że będzie mnie namawiać do oddania, albo co gorsza zabicia mojego dziecka.
-Przestań pić i wygadywać takie brednie! Kim ty do cholery jesteś ?! Nie jesteś sobą, oczekuje od ciebie pomocy, a nie pomysłów z serii będę tego żałować za 10 lat.
-Jestem egoistką, przecież to chciałaś powiedzieć. Może masz rację, ale nie chcę pozwolić żebyś zniszczyła swoje życie. Nicki zastanów się, zadzwonię do ciebie. Trzymaj się.
-Będziesz prowadzić w takim stanie? Odwiozę cie.
-Przyszłam pieszo, i tak też wrócę-rzuciła wychodząc z kawiarni.
Wracając do domu po spotkaniu z przyjaciółką przyszło mi do głowy jeszcze inne wyjście. Zamiast odebrać życie dziecku, odbiorę je nam obojgu. Chciałam puścić kierownicę i dać działać przeznaczeniu. Ale wtedy byłam bym tchórzem, bo robią tak tylko ludzie bojący się  spojrzeć problemowi w oczy. Musiałam też pamiętać że na tym świecie kocha mnie kilka osób, dla których warto żyć.
-Jak Sophia?- zapytał Tomek, pisząc coś na laptopie
-Ciężko jej się z tym pogodzić, tak myślę...
-Żyje innym życiem niż my teraz, kiedyś zrozumie. Podobno ma problem.
-Jaki?- usiadłam koło Tomka spoglądając na akta jakiejś sprawy z kancelarii.
-Słyszałem że wlewa w siebie z dużo procentów ostatnimi czasy.
-Skąd to wiesz, może to prawda, ale ona zawsze się tak odstresowuje.
-Nick coś wspominał. On wszystko zwala na biednego Paula, że on niby ma na nią zły wpływ.
-Nie wydaje mi się, to fajny facet. Mam teraz za dużo własnych problemów na głowie...
-Jakich kochanie? Wszystko jest dobrze, już ustaliliśmy jak i co zrobimy.
-Co ustaliliśmy?Nawet nie rozmawialiśmy o tym we dwoje.
-Pobierzemy się i będziemy razem wychowywać naszego syna.
-Skąd wiesz ze to chłopak? Jeszcze nic nie wiadomo.
-Mówię ci że to będzie chłopak, zobaczysz sama.
-W to nie wątpię...Co to za sprawa- zmieniłam temat widząc że dla kolejnej osoby wszystko jest takie dziecinnie łatwe.
-Gang narkotykowy, przemycali narkotyki przez wszystkie stany. Policja schwytała jednego faceta, i on po kolei wsypuje wszystkich swoich ludzi. Moja kancelaria broni kilku z nich. W dodatku musimy wyciągać od nich kolejne nazwiska przemytników. W Nowym Jorku jest ich 11, mamy już 5.
-Nieźle, i oni też są nieźli. W większości stanów to nielegalne.
-Szczególnie że nie są to narkotyki przeznaczone dla celów leczniczych.
-Masz fajną prace kochanie.
-Ty też masz fajną prace, jesteś artystką, moją artystką.
Takie chwile we dwoje sprawiały że zaczynałam wierzyć w plan Tomka, w to że tak było nam pisane i wszystko będzie dobrze. Tylko ta wiara była jeszcze za słaba, potrzebowałam czasu żeby się pogodzić ze wszystkim co mnie spotkało. Nowy rok, nowe życie.

Z perspektywy Sophie
Nie miałam sobie nic do zarzucenia, a może to moja wina. Najgorsza niespodzianka jaka mogła nadejść w te święta. Moja przyjaciółka, z którą żyłam jak siostra zostanie mamą. Nawet moi rodzice byli zaskoczeni w złym tego słowa znaczeniu. Nie potrafiłam jej zrozumieć i musiała mi to wybaczyć. Wszyscy byliśmy na siebie skazani w sylwestra, na którym zamierzałam bawić się szampańsko. 
-Gotowa?-zapytał Paul czekający na mnie w salonie
-Prawie, chyba chcesz żebym ładnie wyglądała.
-Ty zawsze ślicznie wyglądasz, ale chcę jeszcze wypić z tobą szampana przed wyjściem.
-Spokojnie zdążymy, i jak?-spojrzałam na Paula wychodząc z pokoju
-Jestem szczęściarzem wiesz...
-To nalej mi teraz lampkę szampana
-Proszę kochanie, za Nowy rok. Obyśmy w następnym tez byli razem.
-Miejmy nadzieje, zdrowie.
Wychodziliśmy razem z dość sporą ilością znajomych na zabawę sylwestrową. W tym roku wybraliśmy lokal „Valerie”, który umieszczony był na ostatnim pietrze ogromnego wieżowca. Z dachu można bawić się z tłumem na Times square. W zaproszeniach, podano nam zasady dotyczące kreacji. Panowie mieli mieć na sobie coś szarego, a panie miały przyjść całe na biało. Na ta specjalną okazję kupiłam cudowna, upiętą z góry i luźną na dole , nie za długą sukienkę. Choć między nami było kiepsko z Nicki  razem wybierałyśmy nasze  stroje . Nie mogłam pojąć że to już nasz ostatni taki sylwester. Za rok o tej porze ona będzie miała już kilkumiesięczne dziecko. Ale starałam się choć na ta jedną ostatnia noc o tym zapomnieć.

Z perspektywy narratora 3 osobowego
Sophia, Nicki, Paul, Nick,Tomek i David wspólnie weszli na wielką salę. Była ona cała przystrojona lampkami, z których emanowało białe światło. Balony wisiały przy suficie, a na środku stała fontanna udekorowana lampkami. Na gości czekały loże, każda świeciła w innym kolorze ledowych światełek. Cała kompozycja tworzyła świetny klimat. Z dachu można było zobaczyć tłum gromadzący się na Times square, oraz wielki napis 2013, który miał zabłysnąć o równej północy. Białe stroje nie były przypadkiem, na dachu umieszczono światła ultrafioletowe. W ten sposób nawet z samego dołu ludzie zobaczą postacie świecące się na biało gdzieś na górze wieżowca. Na sali kelnerzy rozlewali szampan do kieliszków ustawionych w piramidy. Wszystko z godnością żegnało stary, a witało nowy rok.

David zaczął rozglądać się szukając pozostałych członków ich ekipy. W końcu wszyscy spotkali się w ich różowo-niebieskiej loży.
-Na rozgrzewkę szampan z piramidy, a potem  na parkiet kochani- powiedział Nick

Nie trzeba było długo czekać na rozkręcenie się całej imprezy. Muzyka porywała wszystkich do tańca. Nicki i Sophia zapomniały o wszystkich problemach i szalały z chłopakami na parkiecie. Powoli zbliżała się północ, i  większość osób udała się na dach. Na dole widać było tłum wymachujący niebieskimi pałkami, a na ogromnych telebimach wyświetlali występy na żywo gwiazd takich jak Rihanna czy Usher. Chyba cały Nowy York śpiewał piosenki z Times square, co roku zabawa sylwestrowa była lepsza od poprzedniej. Zostało już tylko kilka minut do zmiany daty, do postarzenia się o kolejny rok całej Ziemi.

-To najlepsza impreza na jakiej byłem- powiedział Paul, tuląc do siebie Sophie.
-Nicki, jak ty dajesz rade przez cały wieczór na czysto?-zapytała Sophia
-Jednego symbolicznego kieliszka wypiję, ale to za chwilę.
-Ja tez się nie upiłem, żaby ci nie robić przykrości- oznajmił Tomek trzymając Nicki z rękę.
-Zaraz zacznie się odliczanie ludzie!- wykrzyknął Nick
Cała szóstka stała na dachu, wpatrując się w cudowną panoramę Nowego Yorku, który jak zwykle rozświetlony był miliardem świateł. Na dole, ludzie już zaczęli odliczać minutę do końca.
-Mam nadzieję że za rok będziemy przeżywać razem to samo- powiedział Paul
-Byłoby fajnie zobaczyć się w tym samym towarzystwie za rok-powiedział Tomek

-Zaczyna się odliczanie!-oznajmiła Sophia

10,9,8,7,6,5,4,3,2,1..-SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!-wykrzyknął cały Nowy York .
Wielki napis 2013 rozbłysł ogromem fajerwerek, wszyscy pożegnali 2012 rok. Paul pocałował Sophie, w której zakochał się do nieopamiętania, właśnie z nią chciał wejść w nowy początek. Tomek poszedł w jego ślady, dla niego i Nicki  nowy rok będzie pełen zmian, i prób. Każdy z nich przeżyje wiele wzlotów i upadków. Są młodzi i rozświetlają swoje życie mocniej z roku na rok. Maja szczęście że mieszkają w Nowym Yorku, mieście które narzuca własne tępo, bije własnym rytmem. Mieście, które nigdy nie śpi.


_____________________________

LUDZIE, ZAPRASZAMY WAS SERDECZNIE DO KOMENTOWANIA :D

niedziela, 23 grudnia 2012

7 Rozdział

“With you, shawty with you,
With you, shawty with you,
Shawty with you, under the mistletoe.
Kiss me underneath the mistletoe, 
Show me baby that you love me so-oh-oh,oh-oh-oh.”


a w tle.....

Z perspektywy Nicki
- I jak, już dobrze?- zapytała Sophia, odbierając mnie ze szpitala
-Tak, wszystko w porządku. Nie martw się.
-Trochę cię w tym szpitalu przytrzymali. Masz wyniki badań?
-No wiesz jakieś tam ciśnienie za niskie, czy coś w tym stylu.
-Spoko, Nicki uśmiechnij się, co ci jest? 
-Nic, mamy masę rzeczy do zrobienia. Trzeba wszystko przygotować na kolację.
-Choinka ubrana, prezenty kupione, posprzątane. Musisz tylko się zając gotowaniem, bo wiesz że to nie moja bajka.
-Wiem, Tomek jest w kancelarii. Mam nadzieje że zdąży, chciałabym przyjść równo z nim.
-Na pewno, to będą super święta kochana.
W tym roku nie mogłam cieszyć się z Bożego Narodzenia. Te święta zmieniły moje życie, na zawsze pozostaną w pamięci.
Z perspektywy Sophie
Nic nie mogło popsuć mi humoru tego dnia. Wszystko przypominał święta. Nowy York zasypany był śniegiem, a z miliardem lampek na wieżowcach wyglądał jak miasto z bajek o świętym Mikołaju. Cieszyłam się na myśl spędzenia świąt z przyjaciółmi i można go już chyba tak nazwać chłopakiem. Jedyne czego mi brakowało to rodzice, którzy na szczęści mieli przylecieć w drugi dzień świąt. Czego mogłam chcieć więcej. Pozostało mi dopracować kilka szczegółów wystroju mojego mieszkania. Puściłam więc dla większej przyjemności moją ulubioną płytę z gwiazdkowymi hitami. Zabawę w pewnej chwili przerwał mi telefon z pracy.
-Dzień Dobry Sophie. Wesołych Świąt-zaczął szef- Wybacz że przeszkadzam, ale mam pewnego rodzaju prezent dla ciebie. Więc moja droga, dostajesz tę pracę prowadzącej naszego nowego programu, I krzycz z dala słuchawki bo boli mnie głowa.
-Naprawdę?!To najlepszy prezent jaki dostałam ! Boże, dziękuję szefie. Wesołych Świąt. Będę wrzeszczeć jak się rozłączymy .
-To dobrze że się cieszysz, no to po Nowym Roku wszystko się ustali. Trzymaj się.- skończył szef.
Ogarnęła mnie euforia. Dostałam własny program, spełniło się jedno z moich największych marzeń, to niezapomniane Boże Narodzenie. 
Nadszedł wieczór, czekałam na gości z niecierpliwością. Wszystko w domu wyglądało cudownie. Światełka nadawały blasku choince, i kominkowi. Zapach żywej sosny wypełnij całe mieszkanie. Można było poczuć ciepło bijące z każdego kąta.
-Merry christmas my dear!!- powiedział Nick, całując mnie w progu
-Gdzie David, miał być z tobą?-zapytałam
-Zaraz przyjdzie, został moim tragarzem i niesie wszystkie rzeczy.
-Biedactwo, jesteście pierwsi. Nicki i Tomek powinni zaraz być.- powiedziałam
-Ale się odwaliłaś, kochanie ślicznie. Niech się pospieszą jestem głodny.
-Spokojnie, ja też wziąłem coś do jedzenia.- rzucił David
-Nie mówiłam wam, ale wpadnie Paul…na imprezę po kolacji. Macie coś przeciwko?
-Co? Po co on tu ma przychodzić?!- oznajmił Nick
-Nie mamy nic przeciwko.-wtrącił David
-Mam jemiołę, gdzie powiesić?- zapytał Nick
-Z pewnością ktoś z niej skorzysta, może tutaj- powiedziałam wskazując na lampę nad stołem
-To chyba nasi zakochani- rzucił Nick, słysząc dzwonek do drzwi
-Wesołych Świąt!! Mamy jedzenie moi drodzy-oznajmił Tomek witając się z nami
-No dawać mi je tu szybko na stół, ile można czekać ludzie!!-wykrzyknął Nick
-Nicki, jak się czujesz? Słyszałem o szpitalu-zapytał ją David
-Już dobrze, przeszło mi.-odpowiedziała Nicki
-To co już wszyscy są. Chyba już możemy zaczynać.-oznajmiłam
-Święta 2012 uważam za rozpoczęte, siadajmy.- rzucił Tomek
Wspólnie w piątkę, jak jedna wielka rodzina zasiedliśmy do wigilijnego stołu. Nicki się postarało, wszystko było wyborne. Jak co roku, śmialiśmy się, rozmawialiśmy jak to przystało na prawdziwych przyjaciół. Nawet Tomek i David zakopali topór wojenny i dali się ponieść chwili. Nasza pani fotograf zrobił nam kilka pamiątkowych zdjęć, do naszego albumu świątecznego. Nie obyło się też bez wpadki przy stole, Nick słabo powiesił jemiołę i spadła prosto na świeczki, gdyby nie szybka akcja ratunkowa, moje mieszkanie byłoby gdzieniegdzie trochę podpalone. Nawet Nicki, która była trochę przybita tego dnia poczuła się lepiej i bawiła się jak reszta towarzystwa. Po kolacji rozumianej na wiele czynności, przyszedł czas na naszą świąteczną imprezę. Wliczało się do niej karaoke czyli bitwa par na świąteczne piosenki, dobry gwiazdkowy film, wyborny alkohol i kilka innych atrakcji. Nie można zapomnieć o prezentach, które kończyły zabawę. 
-Gdzie Paul?-zapytała Nicki
-Zaraz powinien być, pisał ze już wyjechał z domu.- odpowiedziałam
-Nie wiem czy wiecie, ale to chłopak Sophie-oznajmił Tomek
-Mówiłaś że to tylko kumpel-zirytował się Nick
-Chyba mogę go już nazwać chłopakiem, dobrze się dogadujemy więc…-wyjaśniałam- O wilku mowa, Paul już jest.
-Hey kochanie. Wesołych Świąt- powiedział
-No, to Nicki i Tomka już znasz. A to Nicki i David- przedstawiłam przyjaciół
-Hey, Paul.
-Miło mi, David.
-Hey-rzucił Paul w kierunku Nicka
-Hey- odpowiedział Nick
-Wy się już znacie ?- zapytałam
-My…powiedzmy…-zaczął Paul
-Nie znamy się, skąd niby ?-wtrącił się Nick
Można było wyczuć te napięcie pomiędzy Paulem i Nickiem, z niewiadomych powodów nie przypadli sobie do gustu,
-To trzeba się podzielić w pary i zaczynamy- zarządził David
-W jakie pary?-zapytał Paul
-Dzielimy się w pary, do rywalizacji w karaoke i inne gry. Później wygrana para wybiera film. Jest o co walczyć, uwierz- oznajmiła Nicki
-Dobra to ja i moja żona, jak zawsze- rzucił Tomek
-Skoro Paul jest nowicjuszem to będę z nim-oznajmiłam
-Nick jesteśmy na siebie skazani.-stwierdził David
-Włączaj konsole i zaczynamy losować piosenki, my pierwsi kochanie- powiedziała Nicki
-Dla was nasze gołąbeczki co…” Oh Santa” Mariah Carey-powiedział David
-Gorzej nie mogłeś wylosować stary- oznajmił Tomek
-Damy radę, Tomuś!- wykrzyknęła Nicki
Santa's gonna come and make him mine this Christmas
Santa's gonna come and make him mine, mine
Oh Santa
Santa
If you get this letter
Won't you help me out
I know you're kinda busy with your elves right now
And I don't know how
You do the things you do while I sleep on Christmas eve.
-Prawie perfect Tomeczku kochany- śmiał się Nick
-Lepiej niż oryginał, teraz my –powiedziałam
-All I want for christmas is you, piosenka mówi całą prawdę- uśmiechnął się Paul
I just want you for my own 
More than you could ever know 
Make my wish come true 
All I want for Christmas is you baby
-Dobra, mogliście darować sobie te spojrzenia, ale było nieźle.-rzuciła Nicki uśmiechając się
-Najlepsza para, Last Christmas. Idealnie!- śmiał się Tomek
Last Christmas 
I gave you my heart 
But the very next day 
you gave it away 
This year 
To save me from tears 
I'll give it to someone special
Wykonanie chłopaków wypadło najlepiej ponieważ Nick śpiewa rewelacyjnie, a ich choreografia przekraczała wszelkie normy. Wszyscy bawiliśmy się znakomicie. Paula polubili wszyscy z wyjątkiem Nicka, która trzymał się przy nim na dystans.
-To co film i prezenty?-zapytałam
-Może w tym roku najpierw coś mocniejszego i prezenty, a na koniec film-zaproponował David
-W sumie czemu nie? – oznajmił Tomek
-Poczekajcie, przyniosę nasze trunki. Ktoś nie pije?- zapytałam
-Nie mogę, lekarz zakazał. Poza tym wiesz że nie lubię zawszę- powiedziała Nicki
-Pójdę ci pomóc –powiedział Paul
Z Paulem poszliśmy do kuchni po wino, szampana, drinki owocowe i soczek dla Nicki. 
-Sophie, poczekaj.- powiedział Paul-Mam coś dla nas, tak dla pielęgnowania tradycji
-Jemioła, Paul jesteś niemożliwy. Mieliśmy naszą na kolacji ale spłonęła…-śmiałam się
-Kochanie, spójrz w górę.-Paul trzymał w górze w dłoni gałązkę jemioły z czerwoną kokardką. Wesołych Świąt.
Taki mały prezent od niego już mi wystarczył. Cudowny pocałunek, pod jemiołą. Zawsze uważałam to za tandety zwyczaj, ale szybko zmieniłam zdanie.
Z perspektywy Nicki
-Co tak długo z tym soczkiem szliście?- zapytałam Sophie wracającą z kuchni
-Szukaliśmy szklanek- odpowiedział Paul
-Dobra czas na prezenty pod choinką-oznajmiła Sophia
Zaczęło się wielkie otwieranie podarunków. Ubrania, biżuteria, płyty, jakieś specjalnie prezenty, dla każdego coś innego. Nadchodził moment, w którym miałam podarować prezent Tomkowi.
-Zanim rozdamy najważniejsze upominki, mam dla was ważną wiadomość- oznajmiła Sophia- Chciałam wam przedstawić nową prowadzącą show, w mojej stacji telewizyjnej Pani Sophie Stone czyli mnie
-No co ty Stone? Jesteś najlepsza!!- wykrzyknęłam ściskając moją przyjaciółkę
Wszyscy zaczęli gratulować Sophii. Okazało się że nie tylko ja mam wielką niespodziankę.
-To teraz moja kolej-powiedziałam-To dla ciebie Tomek
-Otwieraj szybko- wykrzyknął Nick
-Śliczne pudełko, co mamy w środku…List?- zapytał Tomek
-Przeczytaj, po prostu przeczytaj. To mój mały prezent-oznajmiłam
Tomek zaczął czytać. Po chwili spojrzał na mnie i jeszcze raz w kartkę. Czułam jakbym zaraz miała umrzeć, obawiałam się jego reakcji.
-Nicki to pewne?-zapytał
-Tak..Ja nie wiem co ci ..- zaczęłam
-Co tam pisze?- zapytała Sophia
-Tu pisze że zostanę tatą, Nicki jest w ciąży- oznajmił Tomek
Wszyscy zamarli, a mój chłopak mocno mnie przytulił, pocałował i spojrzał mi głęboko w oczy.
-To najlepszy prezent jaki mogłaś mi dać, Kocham cię.

________________________
Jak zwykle prosimy o komentarze :)

DZIĘKUJEMY za 500 wejść. Nie wiecie, jaka to ogromna radość, widząc, że przynajmniej wchodzi was 5. Ważne, że czytacie i wam sie podoba (mamy taką nadzieję) .



Ekhem....


Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chcemy Wam życzyć zdrowia, uśmiechu na twarzy, spełnienia wszystkich marzeń, pogody ducha i tego co najlepsze !

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!! :D

niedziela, 16 grudnia 2012

6 Rozdział


Ubiór Sophie
I just want you for my own
More than you could ever know
Make my wisch come true
All I want for Christmas is you”



a w tle...
Z perspektywy Nicki
Wizyta Davida była niespodziewana i krótka, przez Tomka. Panowie za sobą ostatnimi czasy nie przepadali, więc nie było mowy, by mój przyjaciel został na śniadaniu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale zżerała mnie od środka, chciałam wiedzieć gdzie ten playboy podziewał się przez tyle czasu. Więc, David wpadł rano, przywitał się z nami, i poprosił mnie o spotkanie nazajutrz. Wszystko miał nam
wytłumaczyć podczas lunchu, ponieważ Sophia również dowiedziała się o jego powrocie.
Ja ubrana byłam w ten zestaw  a moja przyjaciółka ubrała sie tak jak na obrazku załączonym obok
Czekałyśmy z Sophią przy stoliku. Oczywiście nasz przyjaciel spóźniał się już kilkanaście minut.
-Myślisz że w ogóle przyjdzie?- zapytałam
-Musi, nas się nie wystawia.-odpowiedziała Sophia
-O! Idzie, patrz w ogóle mu się nie spieszy...Zaraz dostanie ode mnie opieprz- oznajmiłam, widząc Davida kierującego się w naszą stronę
-Moje drogie panie przepraszam za spóźnienie, ale musiałem donieść papiery na uczelnie. Kawa- jedyne czego teraz pragnę.
-Już ci zamówiłyśmy, ty zawsze pijesz kawę. Dobra a teraz jak na spowiedzi mów co do cholery się z tobą działo- powiedziałam
-Zero kontaktu, nawet nasze połączenia odrzucałeś-dodała Sophia
-Spokojnie, żyję jak widać. Nic ciekawego się nie działo, nie byłem w więzieniu jeśli o to wam chodzi. Jak wiecie wyjechałem na wakacje z Kim. Może kojarzycie wspominałem o niej.
-Ponad miesiąc na tych wakacjach byłeś?- zapytałam z ironią w głosie
-Nie no, byliśmy tam przez 2 tygodnie. Później Kim wyjechała, a ja na lotnisku, kupiłem zamiast biletu do domu, bilet do Paryża. I tyle, cała historia, chciałem się trochę oderwać i udało mi się . Francja jest idealnym krajem dla ludzi takich jak ja. A no tak. Tam też poznałem moją kolejną dziewczynę Moniq, z jej względu zostałem tam na dłużej.
-Jesteś wariatem....I co teraz z tą Moniq, będziesz ją odwiedzał w Paryżu?- zapytałam
-Nie no Nicki, to był przelotny romans z gorącą francuską.
-A czemu Kim wyjechała, co jej zrobiłeś?- zapytała Sophie
-Histeryczka nic więcej, przespałem się raz z menagerką hotelu, a ona zrobiła mi awanturę.
-David, kiedy ty dorośniesz? Wiesz, że krzywdzisz te dziewczyny, jak tak lubisz się kochać z kobietami, to idź do burdelu. Tam nikogo nie zranisz- oznajmiłam 
-To nie to samo, ja te dziewczyny poznaję, rozmawiamy każda jest inna w łóżku i w sposobie bycia.
-Ty je kolekcjonujesz- stwierdziła Sophia
-Dobra, wróciłem do was bo chcę spędzić cudowne święta. Ale muszę pokazać jeden pozytyw mojej wycieczki, mam dla was prezenty prosto z Paryża- odparł 
-Przynajmniej tyle- stwierdziłyśmy z Sophią
Lunch z Davidem uświadomił mi, że trzeba mu pomóc, pewnie moja przyjaciółka nie poprze tego pomysłu, ale musimy mu znaleźć kobietę, na dłużej niż tydzień. Swatanie zostawimy sobie na później. 
Po spotkaniu wraz z Sophia, z racji tego, że święta były już coraz bliżej pojechałyśmy do centrum handlowego, kupić prezenty naszym bliskim.
-Nie mam za bardzo pomysłu co dać Tomkowi- odparłam
-Coś wymyślimy, ty nie masz problemu, ja go mam. Co z Paulem?-powiedziała moja przyjaciółka
-Wy to już coś więcej niż przyjaciele? 
-Nie mówiłam ci, to przez całe zamieszanie z Davidem. Paul był u mnie kilka dni temu i... no pocałował mnie. 
-Sophia ma chłopaka!! Chyba to zapisze w kalendarzu, co to za data?
-No właśnie w sumie to chciałam żeby nasza relacja się zmieniła, ale teraz się trochę boję zaangażować.
-Kochanie, bierz go. Ja i Tomek go bardzo lubimy, facet jest ciekawy, pasujecie do siebie.
-Nie wiem, zaprosiłam go na święta, na naszą imprezę. Nie masz nic przeciwko.
-Jasne że nie, będzie fajnie. Moje dwa gołąbeczki razem, słodko.
-Przestań, trzeba w końcu coś kupić.
-Nasi rodzice to pestka, David i Nick średni poziom ciężkości, ale Tomek i Paul hard level- oznajmiłam
-Wiesz widziałam w jednym sklepie taki nieśmiertelnik z wygrawerowanymi nutami, Paulowi by się chyba spodobało. Mówił mi, że zawsze chciał mieć coś co powie, że muzyka zostanie z nim do końca życia.
-Trafione, pokaż gdzie to widziałaś.
Świąteczne zakupy z Sophią można zaliczyć do udanych. Każdy upominek dobrałyśmy z wielką starannościa, każdy z wyjątkiem jednego. Nie miałam wciąż prezentu dla mojego ukochanego, przynajmniej do czasu.

 
Z perspektywy Sophii

 
Wracając do domu, dostałam smsa od Paula.” Jak wrócisz do domu, to napisz. Wpadnę z małą niespodzianką:*” To w jego stylu.
-Hey- przywitał mnie Paul
-Co to za niespodzianka?- zapytałam
-Jesteś aż tak ciekawa? Zaraz się dowiesz. Tęskniłem- odparł, całując mnie 
-Zapowiada się nieźle...
-Cho, porywam cię gdzieś- oznajmił 
Z tym chłopakiem nie mogłam się nudzić. Jechaliśmy w tajemnicze miejsce kilkanaście minut. W końcu przyjechaliśmy do Rockefeller center.
-Co tu robimy ?- zapytałam
-Jak to  co, otwórz bagażnik- odparł Paul
-Łyżwy!? Nie wierze, będziemy jeździć na łyżwach.
-Niespodzianka się podoba?
-Tak, bardzo!!
-Ja będę jeździł ty się będziesz przewracać- zaśmiał się Paul
-Chyba na odwrót, nawet nie wiesz jak świetnie sobie radzę.
-Przekonamy się za chwilę...- uśmiechnął się
Niespodzianka naprawdę mi się podobała. Paul wiedział jak mnie zadowolić, Rockefeller center wyglądało cudownie, zresztą tak też się bawiliśmy. 
-Dobra jesteś- odparł Paul
-Wiem, ścigamy się?- rzuciłam
-Przegrany daje zwycięzcy gorącego buziaka
-Straszna kara. Gotowy? - zaśmiałam się, i ruszyliśmy przed siebie. Na lodowisku było dość tłocznie, przez przypadek, w szaleńczym pościgu za mną Paul wpadł na jakiegoś dzieciaka i zaliczył wpadkę.
-Wszystko w porządku?- zapytałam podając mu rękę
-Nie za bardzo, przegrałem. Teraz czeka mnie kara...- zaśmiał się
Oczywiście Paul przez buziaka miał na myśli słodki pocałunek, który muszę przyznać, był rozkoszny. Niestety nie trwał on za długo bo jakieś maluchy zaczęły nam „przeszkadzać”.
-Dokończę moje zadanie później, chodź, pojeździmy jeszcze
-Już, czekaj, ktoś do mnie dzwoni- oznajmiałam
Randkę z Paulem przerwał mi telefon Tomka.
-Tak?
-Hey, przepraszam że przeszkadzam ale, Nicki właśnie wiozą do szpitala.
-O boże, co się stało?!!- odparłam
-Nie wiadomo, zasłabła w domu. Sophie, proszę cię. Przyjedź tu, potrzebujemy Cie.
-Zaraz będe Tomek, czekaj na mnie.
-Co się stało?- spytał Paul
-Jedziemy do szpitala, Nicki zemdlała- odparłam

niedziela, 2 grudnia 2012

5 Rozdział


„...The fire is slowly dying
And, my dear, we're still goodbyeing
But as long as you love me so.
Let it snow, let it snow, let it snow.”




Miesiąc później słuchaj !

Z perspektywy Sophii


Wreszcie nadszedł grudzień. Jeden z najbardziej ukochanych przeze mnie miesięcy, pewnie dlatego że wraz z jego początkiem już czułam w sobie ducha świąt. Niestety w Nowym Jorku na śnieg trzeba trochę czekać, ale kiedy już jest razem z przyjaciółmi  cieszymy się i bawimy jak kilkuletnie dzieci. Przez ostatni miesiąc w moim życiu zaszły małe, ale za to przyjemne zmiany. Co najlepsze Nicki, Tomek , Paul i ja od pewnego czasu jesteśmy aż zanadto optymistycznie nastawieni do życia. Cóż można powiedzieć po prostu  się nim bawimy.
-Niespodzianka!- wykrzyknął Paul, który ku mojemu zdziwieniu stał pod gmachem telewizyjnej stacji, w której od jakiegoś czasu pracuję.
-Co ty tu robisz? Miałeś być na uczelni
-Stęskniłem się za tobą...A tak poza tym świetnie wypadłaś w programie. Kumple mi ciebie zazdroszczą .
-No wyszło fajnie, wiesz że chcą mi zaproponować stałą umowę, podobno jestem jedną z kandydatek na prowadzenie nowego show!!- oznajmiłam 
-Wiedziałem że tak będzie, masz w końcu to coś . A kiedy się dowiesz coś więcej?- zapytał Paul
-W święta mają zdecydować, więc może będę miała cudowny prezent.
-Już się nie mogę doczekać, no właśnie a skoro chodzi o święta, to co w tym roku planujesz?
-Z Nicki już wszystko zaplanowałyśmy. Nasi rodzice przyjadą w drugi dzień świąt, więc wigilie spędzimy razem. 
-Chciałem się z tobą zobaczyć właśnie w wigilie, kolacje zawszę jem z rodzicami, a później mam wolne. - powiedział Paul
-To wpadniesz do nas,  zawsze mamy małą świąteczną imprezę. Nick i David przychodzą, dajemy sobie prezenty, później gramy w świąteczne karaoke na konsoli, a na końcu oglądamy jakiś film i wszyscy zostają na noc. No i się objadamy, w tym roku jest kolej na mnie więc u mnie jest zabawa i wigilia.
-No to świetnie, jeszcze później wszystko się ustali dokładnie. To co gorąca czekolada?- zapytał Paul
-Biała z orzechami zawsze. A potem idziemy do mnie, co ty na to?
-Jak mógłbym odmówić. Chodźmy- oznajmił Paul przytulając mnie w drodze
Gdybym miała nazwać naszą relację, brzmiała by przyjaciele. Chociaż dziennie spędzamy ze sobą czas, i bardzo dobrze się przy nim czuję, boję się zrobić jakiś poważniejszy krok. A wiem że oboje tego chcemy, przejść na inny stopień znajomości. 
-To była najlepsza gorąca czekolada jaką piłam... afrodyzjak na podniebienie- powiedziałam otwierając drzwi do mieszkania.
-Masz rację, najchętniej poszedł bym spać, taka była słodka. Ale jak skosztowałem twoją to była przesłodka.
-Mnie smakowała, zawsze piję białą. A co do spania też jestem jakaś taka zmęczona. Możemy się zdrzemnąć na pół godziny.
-Czemu nie, a może rozpalimy w twoim kominku.
-Będzie romantycznie Paul- zaśmiałam się
-Poczujesz twoje kochane święta, a przy okazji będzie romantycznie- uśmiechnął się .
Po tym jak Paul rozpalił w kominku położyliśmy się na sofie. Ogień wyglądał tak przyjemnie, a w całym pokoju czuć było zapach ciepła. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy wtuleni w siebie. Spało mi się tak przyjemnie w jego ramionach , że drzemka trwała o wiele dłużej niż pół godziny.
-Paul, która godzina? Chyba trochę zaspaliśmy- powiedziałam jeszcze nierozbudzona.
-O.. już 21.25, tak dobrze się spało że przedłużyło się nam o 3 godziny.- odparł
-Paul popatrz za okno!- krzyknęłam

-Co?
-Śnieg pada, ale fajnie!!- zaczęłam skakać z radości jak małe dziecko
-Rzeczywiście , super. A miał spaść dopiero za kilka tygodni.
-Chodź na taras szybko!- wykrzyknęłam
W skarpetkach wybiegliśmy na mój taras, na który napadała już spora warstwa puchu. Płatki śniegu powoli spadały na Nowy Jork, który stawał się coraz to bielszy. Nie mogliśmy się powstrzymać i zaczęliśmy rzucać się śnieżkami, i językiem łapać płatki.
-Kocham zimę!!- krzyknęłam

-Nie ma to jak zabawa w śniegu- zaśmiał się Paul
-Trafiłeś mnie więcej razy, chodź, muszę się odwdzięczyć- rzuciłam
-Spróbuj – powiedział Paul chwytając mnie mocno- Teraz cię nie wypuszczę- oznajmił
-Kiedyś będziesz musiał, a jak już mnie uwolnisz to się zemszczę- śmiałam się
-A co jeśli nie chcę ...Będziemy spoglądać w niebo jak płatki spadają.
-W takim razie nie musisz mnie puszczać.- powiedziłam
W tym samym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy. Paul przytulił mnie jeszcze mocniej...śnieg spadał na nas z góry. Zbliżyliśmy się do siebie, i w końcu to on zrobił ten pierwszy krok. Pocałował mnie, jak jeszcze nigdy nikt tego nie zrobił. Całowaliśmy się  w białym puchu, czując ciepło naszych ust i rozkoszując się chwilą.

Z perspektyw Nicki

-Cudownie budzić się przy ukochanej osobie, wiesz?- powiedział Tomek całując mnie w czoło
-Wiem, a wiesz że wczoraj tak zaszaleliśmy że nie zauważyliśmy białych ulic. Śnieg już spadł.
-Byłem wpatrzony tylko w ciebie, jak mogłem spoglądać za okno kochanie. Poza tym ja się tak bardzo nie cieszę z tego faktu, wiesz co będzie się działo na ulicach. Ale teraz o tym nie myślę- odparł
-To co jeszcze trochę pośpimy?

-A może  porobimy coś innego, wczoraj było tak …
Tomkowi przerwał dzwonek do drzwi.
-Kto to może być?- zapytałam
-Nie wiem, ale nam przeszkadza.
-Dobra, poczekaj pójdę sprawdzić.
Ubrałam jakąś bluzę i poszłam otworzyć. Nie spodziewałam się takiego gościa, stojącego w przejściu.
-David!! Co się z tobą działo człowieku??
-A byłem tu i tam, ale trzeba kiedyś wrócić.

-Ale, nie odzywałeś się od miesiąca. Martwiłam się a ty sobie tak jak gdyby nic teraz przychodzisz.
-Przepraszam, musiałem trochę odskoczyć od codziennej rutyny. Nie złość się , przecież mnie znasz .

____________________________
I jest następny rozdział! :)

Umowa jest taka. 5 komentarzy od innych osób i będzie następny rozdział. Nie wiem, czy wy to czytacie, dlatego chcemy was zmobilizować. :)

środa, 21 listopada 2012

4 Rozdział

„Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek”
 

 słuchaj

Z perspektywy Nicki
Jedna rzecz, a może zmienić tak wiele w związku dwóch osób. Uczucie, jakim darzyłam do tej pory Tomka wzrosło, a raczej stało się bezgraniczne. Na początku  był tylko lęk zmieszany z pożądaniem, ale wszystko się odmieniło. Sprawił, że ta noc była najprzyjemniejszą i najbardziej romantyczną w całym moim życiu. Czułam się bezpieczna i spełniona. 
Po cudownym wieczorze, leżeliśmy razem  z Tomkiem na łóżku. Lekko okryci kołdrą patrzeliśmy sobie w oczy. Ja rysowałam palcem po jego brzuchu, on gładził moje włosy.
-Nawet nie wiesz jaka jesteś piękna- powiedział Tomek
-Dziękuje ci za wszystko, tak właśnie wyobrażałam sobie swój pierwszy raz kochanie.
-Chciałem, żeby wszystko było idealnie.
-I było. Nawet lepiej- uśmiechnęłam się
-Nie chce się ruszyć z tego łóżka Nicki.
-Obawiam się że za niedługo musimy wstać, ale wiesz tego dnia nie może mi nic popsuć.
 

Z perspektywy Sophii
Po strasznej nocy jaką przeżyłam z Nickiem,  nie mogłam zasnąć. Dręczyło mnie wiele pytań, które można był ująć w jedno. Co to do cholery było? Czemu ci ludzie do nas strzelali i czy widziałam tam Paula. Ma on świetne wyczucie czasu, bo w chwili, w której o nim myślałam dostałam od niego smsa. „ Pamiętasz jeszcze o naszym spotkaniu? Wiem, że to ty miałaś napisać, ale nie mogłem się już doczekać” Nie potrafiłam się oszukiwać, że ta wiadomość mnie nie ucieszyła. „ W sumie to mam dzisiaj czas. Do zobaczenia  w Delmonico's o 20.00.” Odpisałam. Po porannym doprowadzeniu mojej osoby do stanu ludzkiego, czekałam na przyjście Nicka, który rzekomo chciał mi wszystko wyjaśnić. 
-Mogę wejść?- zapytał Nick stojąc w drzwiach
-A po co tu przyszedłeś? Żeby stać w drzwiach?
-Nie denerwuj się, nic się nie stało w końcu.
-To po co chcesz mi coś wyjaśniać?-zapytałam zirytowana
-Dobra, to było dziwne i mogłaś się wkurzyć, ale mówiłem ci że to niebezpieczna okolica. Co mogę więcej powiedzieć. Nie bądź zła bo jest mi przykro. Przepraszam.

-Nie jestem idiotką, żeby wierzyć w te głupie wymówki.
Wiedziałam, że raczej nic więcej z niego nie wyciągnę , przynajmniej dzisiaj. Nie znaczy to że nie będę dociekać prawdy, moje zboczenie zawodowe odzywało się bardzo głośno. Ta sprawa miała drugie dno.

-Powiedzmy że ta wersja mi odpowiada. Ale błagam następnym razem mnie uprzedź.-oznajmiłam 
Jasne, to co  mała kawa?
Z miłą  chęcią się napiję, wiesz gdzie co jest.
Zaraz będzie. Za moje grzechy.- uśmiechnął się Nick.
Nadszedł wieczór. Napisałam tylko Nicki o tym, że widzę się z Paulem. Oczywiście stworzyła sobie już wizje nas jako pary. Była jakaś bardzo podekscytowana, rozmawiając ze mną, oznajmiła mi że zaraz po spotkaniu  mam po nią przyjechać.

Delmonico's wymagała eleganckiego stroju. Wybrałam czarną sukienkę, w której na mój gust wyglądałam naprawdę dobrze. Nie chciałam, żeby wyszło na to że się za bardzo staram. Było idealnie do okazji. O 19.00 wyjechałam z domu, bo o tej porze ulice są już nieźle zakorkowane.
Piękny Nowy York błyszczał kolorowymi światłami, kiedy wchodziłam do restauracji.  
Szukałam wzrokiem mojego partnera. W pewnej chwili poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam Paula. Wyglądał cudownie, zaniemówiłam z wrażenia.
-Sophia, Hej!- przywitał się, całując mnie w policzek- chodź zająłem już stolik.
-
Nieźle  wyglądasz w tej koszuli- uśmiechnęłam się do niego
-Witam w Delmonico's, Czego państwo sobie życzą przed podaniem karty?- zapytała kelnerka
-Poproszę wodę z lodem-odparłam
-Będzie 2 razy w takim razie- powiedział Paul
Przez chwilę siedzieliśmy w nieco niezręcznej ciszy. Była ona chyba spowodowana tym, że oboje spoglądaliśmy na siebie, poznając nasze twarze. 
-
Jesteś  cudowna-odparł
-
Jeszcze mnie  na tyle nie znasz, a tak w ogóle mało o sobie wiemy. Przynajmniej ja o Tobie mało wiem, ty za to znasz mnie bardzo dobrze.
-
W końcu cię dręczyłem spotkaniem, ciesze się, że wogóle chciałaś się spotkać .-  powiedział
-
Prawdę mówiąc, zaciekawiłeś mnie swoja osoba.
-
Jest jakiś  sukces, nie wiem co bym zrobił gdybyś mnie po prostu olała panno Stone...
-M
ówiłeś, że ten utwór napisałeś sam, tak?
-
Tak, studiuje  kompozytorstwo. Nie całkowicie sam bo można powiedzieć, że mentalnie przy mnie byłaś.
-
Super, biorę  połowę zysków- zaśmiałam się
-A jakiej  muzyki słuchasz tak na co dzień?
-Lubie R&B, Rock i Pop. Różnie, zależy. Ale muzyka strasznie mnie kręci. Działa na mnie jak jakiś narkotyk.
-Ja ją  kocham, a tak na co dzień słucham Rocka i muzyki klasycznej. Fajne połączenie- uśmiechnął się
Rozmowa układała  się świetnie. Opowiedzieliśmy sobie trochę o sobie, rodzinie, studiach, pasjach i marzeniach. Jak starzy znajomi, siedzieliśmy przy dobrym jedzeniu i wymienialiśmy poglądy. Śmialiśmy się tak głośno, że myślałam, że zaraz wyproszą nas ze stolika. Czułam  się świetnie w jego towarzystwie. -Włóż  kurtkę , jest naprawdę zimno Sophia- powiedział Paul kładąc mi mój płaszcz na ramiona
-
Spokojnie, jestem zimnolubna.
-
Dziękuję za  cudowny wieczór, bawiłem się świetnie.
-Naprawdę nie przypuszczałam, że facet z Central Parku okaże się taki czarujący- uśmiechnęłam się
-
Może jutro  tez się zobaczymy? Oczywiście, jeśli masz ochotę, znam dobra cukiernię...
-
Chcesz mnie poderwać na ciasteczka? Jak tak to ci się udaje. Z przyjemnością pójdę, ale do Baru.
-Baru? Jak chcesz, dziewczyny nie zawsze lubią takie miejsca.
-
Jest mecz, Real Madryt kontra Manchester City. Więc wieczorem w Empire? Wiesz gdzie to jest?
-
No tak, piłka nożna? No proszę, jeszcze o tobie dużo nie wiem. Może nie jestem wielkim fanem, ale chętnie pooglądam z tobą ten mecz. A za kim idziesz? -Realem oczywiście, a za kim innym. Jestem Madridistką- zaśmiałam się
-
Dobrze, w sumie tez mogę kibicować Realowi i tak nie wiem kto tam gra
-
Trzeba cię podszkolić.
-
Obowiązkowo.  
-
To do jutra  Paul- uśmiechnęłam się
-
Dobranoc Sophie, dziękuję - odparł tuląc mnie na pożegnanie
-Wsiadaj, tu nie można parkować- krzyknęłam do Nicki
-
Hey kochana, jakaś ty wystrojona, no no no.- odparła z przekąsem
-Weź  przestań, spotkałam się z Paulem i było świetnie.
-Trudno nie zauważyć taki banan na twarzy, kiedy następna randka? 
- Jutro. Zaprosiłam go na mecz, więc go poznacie, a ty co taka wesoła?
-Chyba obie miałyśmy udany dzień. Opowiem ci w domu. Prześpię się dzisiaj u ciebie, bo Tomek jest do rana w kancelarii. Będziemy miały całą noc na opowiadania.
-
Z lampką wina w tle oczywiście- odparłam
Nie wiedziałam  jaka czeka mnie przyszłość z Paulem, ale czułam że na dwóch spotkaniach nasza przygoda się nie skończy. Wiedziałam, że ponad wszystko i tak teraz liczy się moja pasja jaką jest praca dziennikarki. Może te 2 czynniki nie muszą się wykluczać...  Najważniejsze, że ja i moja przyjaciółka jesteśmy szczęśliwe.

_______________


I jest 4 Rozdział ! Przepraszamy, że tak długo nic nie dodawałyśmy ale nastąpił brak weny i były egzaminy próbne. Postanawiamy poprawę i rozdziały będą dodawane systematycznie. Zapraszamy do komentowania i wchodzenia na nasz drugi-nowy blog (z chłopakami z One Direction). Oto adres http://you-cant-fool-destiny.blogspot.com/ , gdzie również zapraszamy do komentowania :)

piątek, 2 listopada 2012

3 Rozdział

 PRZECZYTAJ TEKST POD ROZDZIAŁEM

"Być wolnym, to móc nie kłamać"


Z perspektywy Nicka


-To opowiadaj jak było w trasie?- zapytała Sophia
-No wiesz, koncerty, dziewczyny, imprezy. Nic niezwykłego jeśli chodzi o nasze wypady. Nalejesz mi czegoś mocniejszego?- poprosiłem ją
Rozwalał mnie jej uśmiech ilekroć na nią spoglądałem. 
-Proszę...no to mów ile lasek zaliczyłeś?- zaśmiała się
-Z tego co pamiętam żadną, a z momentów tak jakby przez mgłę ciężko się doliczyć. Poza tym jakbym mógł cię zdradzać. - żartowałem
-Kochanie u mnie to samo , dziennie inny.
-No oczywiście kasanowo...Wiesz co, czuję się wolny i wyluzowany przez ten wyjazd. Ale ale, czekam aż się pochwalisz
-Czym?
-No z kim to się spotykasz pod mostami. Hę?
-Skąd wiesz o Paulu?- zapytała
-Mam swoich informatorów. Co to za koleś?
-Długa historia, jest strasznie tajemniczy i trochę mnie tym pociąga.
-Musze go sprawdzić... Nie mogę pozwolić, żeby jakiś idiota tykał moją Sophie- odparłem
-Dobrze tato...
W tej samej chwili usłyszałem dźwięk dzwonka mojego Iphona.
-Sorry, muszę odebrać- stwierdziłem
-Jasne, śmiało zostawię cię.
-Jesteś już w mieście?- zapytał mnie Vinny
-Tak , wróciłem niedawno.
-Towar jest?
-No raczej.
-Musze go mieć natychmiast stary, i tak spóźniasz się z dostawą. Chcesz mieć więcej problemów?!
-Teraz nie mogę , będzie na jutro.
-Nick!! Oni tu będą za 20 minut!! Rusz dupę i przyjeżdżaj!!- krzyczał
-Ciszej idioto, jestem u Sophii...
-Mam w gdzieś gdzie jesteś, rozumiesz!!?? Za 20 minut u mnie, z przesyłką.
-Halo??
Vinny się rozłączył. Wiedziałem że będę miał niezłe gówno jeśli się tam nie pojawię.
-Sophie, muszę już iść przepraszam.
-Ale... dopiero przyszedłeś, poczekaj- nalegała
-Kumpel prosi żebym dostarczył mu  nagranie z koncertów, to ważne.
-Podwieźć cię?? Piłeś więc raczej nie pojedziesz.
-Eee..no nie wiem. Ulica Sezamkowa to to raczej nie jest, niebezpiecznie tam- próbowałem jakoś odciągnąć ją od tego pomysłu
-Poczekaj, wezmę kluczyki i kurtkę
-Nie przekonam cie, prawda? Dobra.. chodź.- dodałem
-Trzeba było powiedzieć że mieszka na Bronxie.- rzuciła Sophia
-Mówiłem że to trochę ciemna strona miasta. Skręć w prawo.

Bronx o każdej porze dnia wypełniony był grupami czarnoskórych gangów z pistoletami za koszulą.
-Zatrzymaj się tutaj. Tu jest w miarę spokojnie- powiedziałem Sophie
-Jakiś strasznie napalony ten kolega, skoro tak do ciebie wydzwania.
-Jest dziwny.  Dobra idę, za 5 minut wracam. Może zamknij samochód , no wiesz profilaktycznie- nie chciałem zostawiać jej samej w takim miejscu
-
No, idź już, nic mi nie będzie.
-Co się stało Nick?!- zapytała Sophie kiedy wpadłem do auta
-Ruszaj!! Szybko !!
-Ale o co..?
-Jedź Sophie błagam..Szybko!!!- modliłem się w duchu żeby te typy nas nie dorwały. Nagle usłyszałem strzały.
-Fuck, Nick co się dzieje?!!! Strzelają do nas!!- krzyczała 
-Nie wiem czy do nas, Sophie, szybciej...Mówiłem, że to groźna okolica !!  
Obróciłem się do tyłu i zobaczyłem że zza rogu wyłonił się czarny jeep tych kolesi.
-Cholera, czerwone!!-powiedziała Sophie
-Co? Nie, nie zatrzymuj się, jedź !!- usłyszałem pisk opon i kolejny strzał, nie trafili w nas tylko w kogoś innego. Oblewały mnie zimne poty, nigdy nie bałem się tak jak wtedy.
-Nick, ten koleś w czarnej czapce wygląda jak Paul...- rzuciła Sophie, widząc grupkę jakiś ludzi.
-Przyspiesz, jeszcze tylko jedna przecznica!!- krzyknąłem.
Spojrzałem w lusterko i zobaczyłem tego chłopaka w czapce. Znałem tego frajera. Nie pomyślał bym że to on właśnie spotkał się z Sophia. 
Minęliśmy ulice za którą się nie wychylają.
-Ok, już po wszystkim- odparłem
-Co to było do cholery? Nick!- wykrzyknęła 
-Nie mam pojęcia czego chcieli...A ty czemu zadajesz się z takim typem?
-Chodzi ci o Paula? Znasz go?
-Nie no skąd...- skłamałem
-Nie wiem co tam robił. To chyba najgorszy dzień w moim życiu. Oni do nas strzelali!!
-Spokojnie, już po wszystkim. Pewnie się pomylili- uspokajałem ją
Wiedziałem że wszystko mogło skończyć o wiele gorzej. Na domiar złego  
moje myśli zadręczał ten facet Sophii, który ewidentnie stanął mi na drodze.




Z perspektywy Davida


-Mała, nie denerwuj się tak...to nic nie znaczyło

-Ty gnojku! Przyjechałeś tu ze mną niby na romantyczne wakacje, bajka. A zrobiłeś z tego horror. Idioto!!
Kimberly przesadzała. Nie dość, że zabrałem ją na Hawaje, których na oczy nie widziała, to robiła problem z niczego. Chciałem oderwać się trochę od ziemi, odpocząć. Nie nastawiałem się na wysłuchiwanie strapionej kobiety.

-Co ci się nie podoba, kurort, pogoda no powiedz!!- krzyknąłem
-Masz czelność pytać co mi się nie podoba?? Może fakt. że spałeś z menagerką hotelu!!-Kimberly wpadła w furię.
-Kim, nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie, to tylko mały skok w bok. Nic nie poradzę że tak działam na kobiety- zaśmiałem się
-Jesteś zerem!! Nawet nie ściągniesz tych swoich modnych okularów żeby spojrzeć mi w oczy, patrzysz tylko kogo by tu przelecieć. Znaczyłeś coś dla mnie, a teraz wracam do domu.
-Przesadzasz, od początku określiłem ci naszą relacje. Wracaj Kim, nie będę cie zatrzymywał.
-Pieprzony alfons!! - rzuciła na pożegnanie
Nie miałem dużych wyrzutów sumienia w związku z moją ex. To tylko kolejna postać w filmie jakim jest moje życie. Trzeba mieć tą iskrę żeby zostać w nim na dłużej.
-Kochanie, nalej mi to co zawsze- poprosiłem barmankę
-Jasne David- odparła zgrabna blondynka
Popijając trunek oślepiał mnie zachód słońca. W tej chwili pomyślałem i zrozumiałem że chyba pora już wracać do głównej postaci w moim scenariuszu.




Z perspektywy Tomka (proponujemy słuchać w trakcie)


 
Czekałem na ten moment od dłuższego czasu. Każdy mężczyzna pragnie w końcu poczuć jedność z swoją kobietą. Seks może nie jest najważniejszy w związku,ale odgrywa w nim istotną rolę.  Prosiła mnie żebym poczekał do odpowiedniej chwili, i myślę że taka właśnie nadeszła. Kiedy na nią patrzę, czasami moje pożądanie jest za silne. To mieszanka wybuchowa z miłością jaką ją darze. Jej gesty działają na mnie jak krew na wampira. 
-Idę pod prysznic- odparła Nicki
-Jasne kochanie- powiedziałem
Miałem czas sprawić, by tę noc zapamiętała do końca życia. Chciałem, żeby wszystko było perfekcyjne, wino, kwiaty, świece. Proste rzeczy, które Nicki uwielbiała.
-Misiak pospiesz się- krzyknąłem
-Już...chwile- odparła
-Ile można brać prysznic- zaśmiałem się
-Tyle ile trzeba- wyszła uśmiechając się
Serce zaczęło bić szybciej, kiedy ją ujrzałem.

-Tomek, co to?- zapytała widząc romantyczną aranżację mojego pomysłu.
-To dla ciebie...myślę że jesteśmy już gotowi.
-To cudowne, ale ja...
-Nie bój się, zaufaj mi kochanie. Chcę tylko ciebie- szepnąłem
-Kocham cię- odparła ze łzami w oczach
Chwyciłem ja za rękę i objąłem. Delikatnie pocałowałem ją w usta, które smakowały strasznie ponętnie. Powoli dotykaliśmy swoich ciał. Nie liczyło się nic oprócz nas. Poznawaliśmy się na nowo. W objęciach znaleźliśmy się w sypialni, byliśmy całkiem nadzy. Spojrzałem jej głęboko w oczy 
-Zaufaj mi Nicki...
Wyglądała tak pociągająco, najpiękniejsza kobieta na świecie. Przyparliśmy do siebie nasze ciała, pocałunki i czułości miały nie mieć końca. Nadchodził ten moment...



______________________________________
Bardzo prosilibyśmy żebyście przynajmniej zostawili komentarz pod tym postem... Chcemy , wiedzieć, czy wogóle ktoś to czyta, bo jeżeli nie, to daremne jest te pisanie. Możecie zostawić komentarz autorstwa "anonima" . Tak więc-ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA :)