sobota, 16 lutego 2013

14 Rozdział

Z perspektywy Sophie

New beginning”
Miesiąc później
Od razu po pracy postanowiłam zrobić drobne zakupy w moim ulubionym sklepie, gdzie zawsze znajdę świeże owoce i warzywa. W końcu nadeszła wiosna, na którą już chyba wszyscy czekali, nowojorskie ulice wręcz tonęły w  kolorach.

-Przepraszam, ale czy to nie pani jest z tego nowego programu w piątek?-zapytała mnie kobieta stojącą przede mną w kolejce
-Tak, to ja- oznajmiłam trochę speszona
-Wiedziałam! Świetnie się pani zapowiada, mogłabym prosić autograf, może za niedługo będzie pani tak popularna jak Oprah- oznajmiła, wyciągając z torebki kartkę i długopis
-To bardzo miłe dziękuje-stanęłam przed ciężkim zadaniem, to miał być mój pierwszy autograf a z moim charakterem pisma nie zapowiadało się za dobrze...
-Hmm...-spojrzała na kartkę kobieta

-Sophia Stone, kiedyś będzie czytelny obiecuję-zaśmiałam się
-Jest dobrze Sophie- powiedział, po czym zaczęła robić zakupy
Byłam pod wrażeniem, pierwszy raz w życiu spotkało mnie coś takiego! Musiałam pozbierać myśli i skupić się na zakupach, umówiłam się  z Nicki w central parku gdzie miałam nie pojawiać się bez koszyka truskawek, ostatnio moja przyjaciółka zrobiła się strasznie marudna...No ale, w końcu była w ciąży.
Na szczęście nie zostanę tatą malucha, Nicki i Tomek znowu byli razem. Zachowywali się  jak zakochane szesnastolatki, chodzili na randki, Tomek kupował jej kwiaty, podsumowując było romantycznie.
-Czy ty musisz zawsze się spóźniać?- przewróciła oczy Nicki
-Tylko 10 min przestań już, mam truskawki-podałam jej wyglądające bardzo apetycznie owoce
-Tyle dobrze, siadaj...co ty taka roztrzepana?-zapytała biorąc się za jedzenie
-To śmieszne, ale kiedy byłam na zakupach poproszono mnie o autograf
-I co? Penie nie wiedzieli co tam pisze co nie?
-No...tak. Muszę nad tym popracować...Byłam wczoraj z Paulem na spacerze- oznajmiłam
-Chyba jest zadowolony z takiego obrotu spraw co nie?- było to wątpliwe stwierdzenie ponieważ Paul wciąż miał nadzieję że do siebie wrócimy. 
-Nie wiem...Lubię z nim spędzać czas i tyle- rzuciłam
-Może jeszcze do siebie wrócicie...Idziemy się przejść?-zapytała Nicki która już zdążyła zjeść połowę truskawek
-Jasne, dobrze nam to zrobi mamusiu- dodałam z przekąsem
Nie myślałam już o Paulu teraz byliśmy tylko przyjaciółmi, tak jak Nickowi wybaczyłam mu to całe zamieszanie z narkotykami. Oboje na szczęście dzięki pomocy Tomka wyszli z tego cało z małym ubytkiem w portfelach. Co do Nicka ostatnio zbliżyliśmy się do siebie, zmienił się i to bardzo. Ale oczywiście dla mnie był on jak brat więc nawet nie myślałam o nim w kategorii chłopaka.
Spacerując po Central Parku spotkałyśmy na naszej drodze Jessice...No cóż ta dziewczyna trochę namieszała w naszym życiu, ale uznałyśmy zgodnie że zasługuje ona na drugą szansę. Poza tym z nią nie mogłyśmy się nudzić, zapraszała nas na największe imprezy w Nowym Jorku. Na szczęście porzuciła ona plany zdobycia Tomka i zaczepiła sieci na....Davida. Trzeba przyznać że pasują do siebie nawet bardzo.
-Nicki, kiedy będziesz miała zdjęcie malucha?-zapytała Jessica
-Za tydzień dowiem się czy będzie to chłopczyk czy dziewczynka- uśmiechnęła się Nicki spoglądając na swój jeszcze nie duży brzuszek
-Ja i Tomek stawiamy na chłopaka, a Nicki na dziewczynkę-oznajmiłam, płeć dziecka wywoływała spore zamieszanie w naszym gronie, powstało dużo zakładów o duże pieniądze
-To będą bliźniaki, mówię wam-rzuciła Jess
-Oby nie...mogę sobie z jednym nie dać rady-powiedziała Nick, nie musiała się ona o nic martwić w końcu miała nas i Tomka
-Co powiecie na porcję lodów? Ja zapraszam...-rzuciła Jess
-Czemu nie, dla Nicki większa porcja skoro ma dwójkę dzieci na wykarmieniu- odparłam szturchając moją przyjaciółkę, którą perspektywa posiadania bliźniaków najwyraźniej przerosła
Z perspektywy Nicki

Nie taki  diabeł  straszny jak go malują...coś w tym jest. Na początku byłam przerażona całą ciążą, w dodatku mój związek się rozpadał...Ale te wszystkie doświadczenia uczyniły ze mnie dojrzalszą i silniejszą kobietę. Nie pożegnałam się też z fotografia, cały czas miałam wiele zleceń z coraz to lepszych magazynów. Już za kilka miesięcy zrobię zdjęcie które będzie dla mnie najcenniejsze, pierwsze chwile mojego dziecka na tym świecie...Czuję że nachodzą mnie już instynkty macierzyńskie, nie mogę doczekać się kiedy usłyszę jego płacz, zobaczę pierwsze kroki...Z Tomkiem jesteśmy już chyba gotowi na to aby założyć rodzinę.
-Już wróciłem- powiedział Tomek z bukietem tulipanów w ręce
-Rozpieszczasz mnie wiesz?- oznajmiłam

-Ciebie...Zawsze kochanie- odparł wręczając mi kwiaty, robił to ostatnio naprawdę często
-Za 15 lat tez tak będziesz robił?-zapytałam przytulając się do niego mocno, 
-Zawsze będę tak robił-chwycił moją dłoń
-Razem?
-Na zawsze...

niedziela, 10 lutego 2013

13 Rozdział

Distance”[klik]
Z perspektywy Paula
Wracając z uczelni przechodziłem przez Broadway street zatłoczoną jak zwykle. Przez przypadek wpadłem na kilka przechodniów słysząc niemiłe uwagi pod moim adresem. Czasami nawet w tłumie ludzi można czuć się samotnym, byłem jakby nieobecny. Brakowało mi czegoś i doskonale wiedziałem czego-Sophie. Tęskniłem za jej uśmiechem, głosem, ustami, po prostu wszystkim. Za całą tą sytuację mogłem winić tylko siebie samego, moja muza żyła już tylko we  wspomnieniach. Dzwoniłem, pukałem do drzwi...wszytko na nic. Niedawno dowiedziałem się że wyjechała do Wiednia z Nicki, co dobiło mnie jeszcze bardziej. Nic nie było w stanie polepszyć mojego samopoczucia, nawet wiosna, która powoli wkraczała do Nowego Yorku. 
-Paul poczekaj !!-zawołał żeński głos, odwróciłem się za siebie
-Jessica, co ty tu robisz?-zapytałem Jessice, która rzuciła mi się na szyję
-Idziesz jak jakieś widmo, co się z tobą dzieje? Ale to za chwilę, słuchaj dostałam pracę!!- oznajmiła 
-Ty? Pracę? Jaką niby?-zapytałem zdziwiony taka niecodzienną informacją
-Stoi przed tobą zawodowy Party maker!! Ale się cieszę!!
-Czekaj, czekaj...Jess myślałem że wracasz do Los Angeles, a ty mi tu wyskakujesz z praca?
-Jezu, jak ty się czepiasz smutasie!! Paul, tam nic mnie nie trzymało rozumiesz, a tutaj...Czujesz to cudowne powietrze i atmosferę?!
-Masz na myśli spaliny tak? Tutaj też nie za dużo cię trzyma. Wróć do LA, namieszałaś już wiele.
-Myślałam że więcej dla ciebie znaczę....Ty ciągle o tym incydencie z Tomkiem, ja się mu do łóżka nie pchałam. Poza tym wbrew wszystkiemu było miło...
-Daruj szczegółów,dobra ja lecę.
-Wracasz do domu?
-Jeśli powiem że tak to pewnie już stoisz ze mną w drzwiach co nie?
-Najpierw wpadniemy po jakieś przekąski, nie mogę cię zostawić w takim stanie- odparła Jess z uśmiechem
-Dobra, chodź już- rzuciłem od niechcenia, ale tak naprawdę cieszyłem się że nie będę zupełnie sam w czterech ścianach z problemami. Po kilkunastu minutach wybierania przekąsek przez Jessice w końcu dotarliśmy do mieszkania.
-Gdzie je położyć?- zapytała Jess wyjmując zakupy
-W kuchni, tam na stole
-Pyszne są, moje ulubione pamiętasz?- powiedziała biorąc jedną, rzeczywiście wbrew wszystkiemu, pamiętałem o niej naprawdę dużo szczegółów

-Nie wiem, każdy lubi to co lubi...
-Czekaj, dostałam smsa...OMG Paul dostałam pierwsze zlecenia! I od Sam...Masz pożyczyć 50 dolców?
-Kto to ta Sam...?-zapytałem
-Nie ważne, na towar potrzebuje, odpalę ci jak chcesz...
-Nie. Ja już nie biorę, zresztą za niedługo przez to mogę siedzieć...
-Nie przejmuj się, życie jest za krótkie żeby się martwić...Kiedyś też z tym skończę, obiecuję, ale póki co to możesz mi pożyczyć-oznajmiła 
-Nie, nie mieszaj mnie już w to-rzuciłem, w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi
-Hey Tomek, wchodź!- byłem nieco speszony wizytą Tomka, w końcu w kuchni w najlepsze zabawiała się Jessica
-Hey, wpadłem ci powiedzieć, że twoje zarzuty zostały złagodzone, więc spodziewaj się tylko grzywny- odparł Tomek, poczułem niesamowita ulgę, powoli wszystko zaczęło się układać
-To świetnie, nawet nie wiesz jak się cieszę!! A co Nickiem?-zapytałem
-U niego będzie ciężej, ale damy radę. Masz jakieś wieści od Sophie?
-Liczyłem na to że to do ciebie się odezwały...
-Nie ma się co martwić chłopcy, witaj Tomek- powiedziała Jess wychodząc z kuchni
-Sorry Paul, ale wolę jej unikać, ja już spadam...Cześć- oznajmił Tomek
-Oj, Tomek..Ciągle na ciebie działam- odparła Jess
-Raczej przypominasz mi największy błąd w życiu, straciłem Nicki w pewnym stopniu przez ciebie
-Nikt nie jest niezastąpiony...Już się tak nie użalaj-powiedziała Jess
-Jesteś żeńskim odpowiednikiem Davida, wiesz? Ja spadam Paul, odezwę się potem- rzucił Tomek wychodząc 
Z perspektywy Sophie
Po męczącej podróży w końcu dotarłyśmy z Nicki do majestatycznego Wiednia. Zameldowałyśmy się w hotelu po czym ruszyłyśmy na miasto. Zaczęłyśmy od wizyty w kawiarni, które cieszą opinią jednych z najlepszych w Europie, tam nie mogłyśmy nie rozkoszować się smakiem tortu sachera, który był prze słodki.
Po dawce kalorii postanowiłyśmy przejść się po rynku, który miał swoją magiczną aurę. Oczywiście nie mogłyśmy zrezygnować z zakupów, a było w czym wybierać...Kolejne dni mijały nam w znakomitej atmosferze, zwiedziłyśmy Belweder, Katedrę św. Szczepana, Uniwersytet Wiedeński, Prater z muzeum figur woskowych, które różni się nieco od tego w NY. Zobaczyłyśmy wszystko co powinnyśmy, ale przede wszystkim poczułyśmy nowoczesność splatającą się z historią i wczułyśmy się w tętno tego cudownego miasta. Obie zgodnie stwierdziłyśmy że mogłybyśmy tu zamieszkać. Przemyślałyśmy sobie również wiele spraw. Po powrocie postanowiłam spotkać się Paulem i wszystko wytłumaczyć, tak naprawdę nie miałam mu aż tak za złe tego że był tym kim był, ale czułam że uczucie jakim go darzyłam stopniowo wygasało.
W przed ostatni dzień naszego pobytu w stolicy Austrii znalazłyśmy restaurację z widokiem na rynek, co było godnym pożegnaniem z tym miastem.
-
Ich nehme ein Glas Champagner und Tee-powiedziała Nicki, jej niemiecki był na naprawdę niesamowitym poziomie, a w połączeniu z nabytym amerykańskim akcentem brzmiał unikatowo
-Wiesz już co będzie z tobą i z Tomkiem?-zapytałam Nicki zapatrzyła się w okno z którego jak na dłoni widziałyśmy Wiedeń
-Nie wiem bo niestety uświadomiłam sobie że wciąż go kocham...Nie jestem pewna czy jest aż tyle wart, żeby dostać drugą szansę- odpowiedziała zamyślona
-Wiesz, że nikt inny nie pasuje tak do siebie jak ty i on...Kto nie ryzykuje ten nie żyje, ale zrób co uważasz, bo rzeczywiście zachował się jak dziecko
-Danke-odparła Nicki, kelner podał nasze zamówienie

-To co za nasz przyjazd tutaj i za nasze szczęśliwe życie- wzniosłam kieliszek szampana
-Za Wiedeń, a co z tobą i Paulem?- zapytała  Nicki wznosząc do toastu filiżankę herbaty
-Chyba wrócę do bycia singlem, już nie czuję tego co na początku...Możemy zostać przyjaciółmi...Na razie nic więcej, chcę skupić się na sobie, pracy i życiu w pełni
-To cała ty...Zazdroszczę ci bo stracę tego trochę przez moje dziecko
-Nie stracisz, tylko zyskasz nowe doświadczenia, inne niż ja, ale tak samo cudowne- powiedziałam
-Może masz rację, co mnie przeraża, bo nigdy czegoś takiego nie słyszałam o macierzyństwie z twoich ust
-Spokojnie...Ja mamą jeszcze baaardzo długo nie będę i nie jestem przekonana do dzieci- odpowiedziałam z uśmiechem
Ten wyjazd naprawę nas do siebie zbliżył, śmiałyśmy się większość czasu bez powodu, jak robiłyśmy to przed czasy. Musiałyśmy pożegnać się z pięknym Wiedniem i wracać do naszego równie pięknego Nowego Yorku, gdzie czekało na nas wiele decyzji.

sobota, 2 lutego 2013

12 Rozdział

"New Day"
w tle

Z perspektywy Sophie
Słońce przedarło się już do mojej sypialni, z trudem spojrzałam na telefon, by sprawdzić godzinę. Ostatnio ciężko pracowałam w telewizji. W końcu miałam  trochę czasu na odpoczynek. No cóż wstawanie o 14.00 to przecież nie grzech, należało mi się to po ostatnich przygodach z...no właśnie chyba z wszystkim. Woda, to jedyne co pragnęłam i co mogło mnie ożywić. Choć Trwała kalendarzowa zima Nowy York szybko się ocieplił i z dnia na dzień robiło się przyjemniej dla ciała i duszy. Z butelką wody i zdrową kanapką na śniadanie, znowu rozłożyłam się na kanapie. Znalazłam zakopany pod kocem pilot i włączyłam telewizor. Na tysiąc kanałów znalazłam powtórkę meczu, który ominął mnie z powodu pracy. Takie poranki mogłyby przytrafiać się częściej, chyba że ktoś je bezczelnie przerywa. Usłyszałam dzwonek do drzwi, narzuciłam na siebie koc i poszłam otworzyć. 
-Hey, załapie się jeszcze na śniadanie?-zapytała Nicki stojąc przed moimi drzwiami z kilkoma walizkami. Takiego gościa się nie spodziewałam.
-Zostało mi jeszcze kilka kanapek, wchodź- powiedziałam biorąc jej wielkie walizki do środka.
-I właśnie dlatego wróciłam do ciebie. To, że on już sobie nową znalazł to wiesz, jego problem i strata- dokończyła wyjaśnienia Nicki. Nie myślałam że po imprezie Jessica z Tomkiem zajdą tak daleko.
-A wydawała się taka spoko, na początku oczywiście. Moje biedactwo, pociesze Cie tylko tym, że u mnie też nie jest najlepiej.
-Wiem, wiem wszystko co się tu działo. O Paulu, Nicku wszystkim.
-Czekaj niech zgadnę, David?
-No, bystra jesteś- zaśmiała się Nicki, wiedziałam że David był zamieszany w jej wyjazd
-A gdzie ty w ogóle byłaś, olałaś moje urodziny...
-Nie smuć się, nie zapomniałam kochana. Byłam na Alasce, w domku Davida. Niesamowite uwolnienie się od rzeczywistości, poznałam naprawdę fajnych ludzi, którzy uświadomili mi, że powinnam być szczęśliwa z faktu, że będę mamą.
-No tak, przecież ty w ciąży jesteś, zapomniałam, serio
-Taaak, będę samotną matką
-Będę ojcem twojego dziecka, bo na mamusię się nie nadaje. Będziemy super rodzicami!- uśmiechnęłam się, widziałam że Nicki ma dobry humor wbrew wszystkiemu
-Dobra, trzymam cię za słowo...A teraz, mam dla ciebie prezent, prosto z Alaski dla mojej laski- powiedziała Nicki podając mi pudełku z wielką różową kokardą. 
-Dziękuję, wybaczam ci tą nieobecność. No.. w pewnym stopniu...
-Otwórz ! Myślę że ci się spodoba, on ci się po prostu musi podobać!
-Dobra, już spokojnie...- powoli rozplątałam różową kokardę i otworzyłam wieko pudełka. Zaczęłam wyławiać wszystkie prezenty, rozpoczęłam od malutkiego opakowania, w którym był schowany cudowny złoty zegarek. Wiedziała co lubię. Następną rzeczą jaka wyjęłam była przepiękna bluzka z bardzo realistycznym nadrukiem wilka, które kochałam od zawsze. Na samym dnie był położony album. Zdjęcia z naszych wspólnych wypadów, świąteczne i takie stare jak świat jeszcze z Polski oraz zadziwiające widoki z Alaski.
-Podoba się?- zapytała Nicki
-To jest...Kocham cię siostro, chodź się przytul...Piękny prezent, szczególnie zdjęcia
-Brakowało mi tam tylko ciebie , chętnie bym tam wróciła- oznajmiła Nicki
-Nie masz może ochoty na mały wypad do Europy?
-Masz na myśli Polskę?
-Nie, Austrię, a konkretniej Wiedeń...- wpadłam na bardzo dobry pomysł, taka odskocznia na pewno dużo by nam dała
-No jasne, ale...
-Mam dwa bilety, hotel wszystko. Wystarczy się spakować i wsiąść do samolotu. Możesz podziękować Paulowi, to jego prezent urodzinowy dla mnie.
-Zaskoczyłaś mnie, ale TAK...- oznajmiła Nicki, w momencie na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech
-Pakuj się, jutro jest wylot chciałam zrezygnować, ale szkoda marnować okazji odwiedzenia Wiednia
-Ale musiałabym pojechać po resztę swoich rzeczy do Tomka, nie mam ochoty go odwiedzać
-Coś wymyślimy, David nam pomoże...Ale się cieszę Nicki!!
Zapowiadał się cudowny tydzień spędzony z dala od wszelkich kłopotów, a raczej osób jakie je przysparzają. Nicki i ja znowu jak było dawniej popatrzałyśmy na życie pozytywnie, aż za. Czas odlecieć na trochę od  kochanego Nowego Yorku.
Z perspektywy Tomka
Nie wiem czy na tym świecie jest ktoś głupszy ode mnie. Zachowałem się jak gówniarz, który myśli tylko dolną partią ciała, kilka chwil z Jessicą zniszczyło już w zupełności mój związek. Kiedy Jess powiedziała mi tamtego poranka, że dzwoniła Nicki zrozumiałem że ten cały list to może być przecież jedna wielka pomyłka i że tak naprawdę kocham Nicki ponad wszystko. Wracając do pustego mieszkania z pracy, zauważyłem że drzwi są otwarte i ktoś jest w środku. Serce zaczęło bić szybciej, miałem nadzieję że moja narzeczona wróciła...nadzieja jest matką głupich, w salonie zastałem Davida, pakującego rzeczy Nicki do walizki.

-Co ty tu robisz, skąd masz klucze?- zapytałem zdenerwowany
-Przyszedłem tu tylko po kilka ubrań Nicki, zaraz wychodzę- oznajmił David zapinając walizkę
-Wróciła, co z nią, gdzie teraz jest, powiedz David!!- wykrzyknąłem
-Tomek, to już nie ma sensu...Odpuść sobie stary- powiedział kierując się do wyjścia
-Zaczekaj, jest u Sophie tak?
-Zostaw ją, ona potrzebuje spokoju...Powiem ci tylko tyle, zmarnowałeś sobie szansę na życie z tak cudowną kobieta jaką jest Nicki, to nie moja wina że jesteś idiotą, spadam.
-Ciągle jest moją narzeczoną i na dodatek matką mojego dziecka, nie zapominaj o tym!!
-Proszę cię, żartujesz sobie ze mnie..Nie ważne, nikt nie jest niezastąpiony- rzucił David wychodząc. Wiedziałem że on potraktuje ten kryzys jako szansę.
Musiałem coś zrobić, zachować się jak prawdziwy facet, walczyć o mój związek...
Z perspektywy Nicki
Na szczęście przez ten niespełna dzień pobytu u Sophie, Tomek nie zaszczycił mnie swoją obecnością. Chyba już pogodziłam się z całą tą sytuacją, może trochę za szybko, może w sam raz... Miałam za co dziękować Paulowi, współczułam mu z jednej strony, jednakże okazał się on niezłym ziółkiem,
nie wspominając już o Nicku. Szybko z moją przyjaciółką spakowałyśmy walizki i pojechałyśmy na lotnisko. Czekając na odprawę przy bramkach zostałam zaskoczona, nie tak wyobrażałam sobie rozpoczęcie podróży, na lotnisku pojawił się Tomek.
-Nicki, odwróć się proszę- powiedział podchodząc do mnie, wyglądał naprawdę żałośnie
-Nie wiem co ty tu robisz, a przede wszystkim po cholerę tu przyszedłeś...to już koniec, zrozum- oznajmiłam spoglądając mu prosto w oczy
-To zabrzmi głupio, ale wszystko ci wyjaśnię, dostałem list i...- nie miałam ochotę wysłuchiwać tych kłamstw, modliłam się w duchu by kolejka posuwała się szybciej
-Przestań kłamać, poznałam już twoją nową dziewczynę...powodzenia, ja znajdę sobie kogoś lepszego niż ktoś taki jak ty, zostaw mnie człowieku- w tym momencie pojawiła się Sophia, która utknęła wcześniej na odprawie bagażowej
-Tomek, ty i Paul możecie sobie teraz sypiać z Jessicą i ćpać,
bez nas. Musimy już iść. Chodź Nicki-odparła Sophia
-Przemyśl wszystko, kocham cię i nasze maleństwo...Nicki proszę,
daj mi to wyjaśnić, tylko raz!!
Odwróciłam głowę i przeszłam przez bramki.
Nie wiedziałam jeszcze co zrobić...Kogo posłuchać mojego serca czy rozumu. Przed tymi decyzjami czekał na mnie cudowny Wiedeń, może to magiczne miejsce pokaże mi kierunek jaki powinnam wybrać...Poczekam na nowy dzień.

środa, 23 stycznia 2013

11 Rozdział

It's my birthday, I'll get high if I want to....
Z perspektywy Tomka w tle
Tylko list, który wyjaśniał wszystko związanego ze zniknięciem Nicki...
„ 
Nie ważne kim jestem i skąd to wiem, ale twoja narzeczona  jest na Alasce. Nie jest tam sama, czuwa przy niej ojciec jej dziecka. Zdradzała cie z nim od jakiegoś czasu...To pewne że to on jest ojcem, przykro mi Tomek. Przyjaciel.”
Nie pamiętam co wtedy czułem, ale wsadziłem list do kieszeni, zapaliłem silnik samochodu i pojechałem do Nicka. Postanowiłem pokonać samego siebie i dać upust emocjom po powrocie do wspólnego niegdyś mieszkania. 
-Otwieraj stary!!- nerwowo pukałem w drzwi przyjaciela
-Tomek, co się stało?- zapytał Nick stojąc ledwo przytomny w progu
-Mówi ci coś Vinny, narkotyki, przemyt przez stany?
-Wejdź- odpowiedział zażenowany i wyraźnie zdenerwowany moją wiedzą na ten temat
-Kurwa!! Nie możliwe!! Rozumiesz to nie może być prawda..-Nick nerwowo przeciągał ręce po twarzy, w momencie zbladł i zaczął się trząść

-Za 48h będzie tu policja, przeszukają mieszkanie i cię aresztują. Po około 10h od aresztowania będę ubiegał się o warunkowe zwolnienie do czasu rozprawy. Możesz dostać nawet 10 lat, zależy od zarzutów jakie ci postawią. Oczywiście będę starał się o grzywnę i prace społeczne. Nick, będziesz musiał kogoś wydać, wszyscy sypią rozumiesz. Nie mogą tutaj nic znaleźć, masz jakiś towar przy sobie?
-Ja....mam, nie dużo....kilka gramów- Nick wstał i podszedł do krzesła na którym wisiały jeansy. Wyjął z kieszeni małą paczkę białego proszku.
-Nie dobrze...Cholera, musimy się tego pozbyć. Dobra..daj mi to
-Nie mogę stary, to zamówienie...
-Nie wkurwiaj mnie !! Wpakowałeś się w takie gówno, chcesz skończyć za kratkami?! Pomyśl co na to Sophia, jak zareaguje na twój widok w pomarańczowym uniformie...Dawaj to, spuszczę to u siebie w kiblu. Nie mogą przy tobie nic znaleźć-Nick podał mi mały woreczek, schowałem go do tej samej kieszeni w której trzymałem już list
-Nie miałem wyjścia Tomek... Nie mów  na razie nic Sophii, wyjdę do czasu jej przyjęcia?
-Tak, z pewnością. Ja jej nic nie powiem załatw to z nią sam, wróćmy do tematu twoich kumpli.
-Nie chce nikogo sypać.
-Chcesz się bawić w szlachetnego bohatera, jako jedyny zachować się jak facet i odsiedzieć za kilku kolegów..Szkoda życia Nick, nikt z tych kolesi nie myśli o innych. Nie masz za dużo na sumieniu, jak kogoś wydasz sędzia popatrzy na ciebie w trochę jaśniejszym świetle. Od tego zależy twoja przyszłość, więc...
-Z tego co mówiłeś wszyscy z moich kumpli już siedzą, mogę ci podać imię kolesia, który raz nawet przemycał ze mną kilka paczek, ale ogólnie jest z innej grupy. Tylko że skrzywdzę tym jednym słowem osobę na której najbardziej mi zależy...
-Słuchaj ta wasza grupa przestępcza składa się z kilku gangów, już naprawdę dużo osób z różnych stanów wpadło. Jeśli jest z NY podaj, pomożesz sobie Nick!
Wróciłem wreszcie do domu, zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją na sofę. Usiadłem w fotelu i wyciągnąłem z kieszeni list oraz paczkę od Nicka. Obie te rzeczy położyłem na stole, a z torby wyjąłem dwie butelki czystej wódki. Miałem
wtedy przed sobą całe swoje życie, które opierało się na tych kilku przedmiotach. Ponownie wziąłem ten cholerny list do ręki, im więcej razy go czytałem, tym słowa układały się w coraz to wiarygodniejszy ciąg. Dlaczego zawsze osoby, którym zaufasz i zawierzysz swoje serce oszukają cie, sprawią że serce zostanie tylko narządem w twoim ciele, który pompuje krew. Zgniotłem list w ręce i razem z paczką narkotyków spuściłem go w toalecie. To miejsce dla takich śmieci, które z życia robią gówno. Dałem upust emocjom otwierając po kolei butelki wódki...wszystko to po to, żeby przez chwile nie myśleć.
Z perspektywy narratora trzecioosobowego
Nadszedł dzień przyjęcia urodzinowego Sophie i Tomka. Trzeba przyznać, że Jessica naprawdę się postarała. Klub, w którym wszystko miało się odbyć wyglądał niesamowicie jak przystało na niepowtarzalny nowojorski styl.  Niestety nastroje nie dopisywały żadnemu z solenizantów, Sophia dowiedziała się o grzechach Nicka, a Tomek po otrzymaniu listu był na ciągłym kacu. Oboje mieli ten sam plan, upić się i dobrze bawić.
-Są twoje urodziny, kochanie ślicznie wyglądasz...Nie denerwuj się już- powiedział Paul próbując uspokoić Sophie, która nerwowo szukała telefonu w torebce.
-Jak mam się nie...znalazłam, nareszcie. Cholera Nicki nie daje znaku życia, Nick to diler, a Tomek sam wiesz...Mam dość, ale są moje urodziny i nie chcę się zadręczać. Uśmiech to w końcu podstawa. Jessica będzie czekać już na miejscu?
-Tak, przynajmniej tak pisała- rzucił Paul, którego obecność jego byłej dziewczyny doprowadzała do szału. Miał on tylko nadzieję że wraz z końcem imprezy Jessica zniknie z jego życia
-Wszystko świetnie zorganizowała, nie wiem czemu jesteś dla niej taki wredny. Słuchaj, to co było kiedyś między wami to już przeszłość. Daj jej drugą szansę, pomyśl gdyby nie ona nie miałabym przyjęcia w 1st-Floor.
-Dobra, nieważne nie zrozumiesz...Mam zamiar się z panią pani Stone wyśmienicie bawić i nikt mi tego nie zepsuje. Możemy już jechać?
-Tak, jasne

Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam....Zaśpiewali goście widząc wchodzących Tomka i Sophie. Oboje wyglądali zjawiskowo, ten dzień wbrew wszystkim okolicznością należał do nich.
-Będę cie musiała pilnować, za dobrze w tej marynarce wyglądasz- rzuciła Sophia
-Kto tu kogo musi pilnować...Dziękuję że to wszystko zorganizowałaś, sam nie dałbym rady-odparł Tomek
-Uwaga!! Sto lat było, prezenty błyszczą na stole, czas na tort kochani!!- wykrzyknęła Jessica
Na salę dwóch kelnerów wwiozło dwa ogromne torty. Jeden z nich był złoty,
posypany jadalnymi diamentami z napisem Sophia. Drugi był srebrny, posypany czarnymi jadalnymi kryształami z nadrukiem Tomek. Robiły ogromne wrażenie, jak cały wystrój lokalu. Jessica z Sophią wymyśliły, że motywem przewodnim imprezy będzie złoto i srebro. Wszyscy i wszystko błyszczało. Przyjęcie zaczęło się rozkręcać z minuty na minutę. Wszyscy tańczyli, śmiali się , pili i składali życzenia jubilatom. 
-Dolać ci Tomek?- zapytała Jessica
-Jasne, to ty jesteś tą byłą Paula?
-Tak, ale wiesz to już skończone...Jest szczęśliwy z Sophia. A ty masz kogoś?
-Ja, wiesz aktualnie chyba wszystko skończone...- powiedział Tomek wypijając kolejnego drinka
-To daj doleje ci jeszcze, Za was Tomek !- wykrzyknęła Jess, Tomek spodobał się jej od razu i tej nocy nie miała zamiar kończyć sama.
-Sophie, kochanie mam dla ciebie coś jeszcze- oznajmił Paul, odrywając Sophie od znajomych
-Co to takiego? Bilety lotnicze do Wiednia...Paul jesteś kochany- odparła Sophia całując go
-Jesteś ostatnio w ciągłym stresie, spędzimy razem trochę czasu, pokaże ci to piękne miasto...Odprężysz się. Kocham cię i chcę tam pojechać tylko z tobą.
-Ja też cię kocham...Widzę że Jessica nieźle dogaduje się z Tomkiem...
-Jest tak pijany, że pewnie nie wie z kim rozmawia...Poczekaj idą w naszą stronę- powiedział Paul widząc zbliżającą się Jessice, z Tomkiem zawieszonym na jej szyi
-Zajebista impreza, ale my..znaczy ja i piękna Jess, zmywamy się do mnie- wyksztusił z siebie Tomek
-Tak, my już pójdziemy, Sophia pięknie wyglądasz, miłej imprezy kochani- rzuciła Jessica
-Jess, pozwól na chwilę- powiedział Paul ciągnąc Jessicę za rękę na bok

-Co ty robisz dziewczyno?! Zostaw go w spokoju!!- szarpnął Jessicę za ramię
-O, o co ci chodzi, ja go do niczego nie zmuszam, sam chcę się zabawić..- odparła Jessica kierując się w stronę Tomka
-Wychodzimy?-zapytał Tomek
-Nie, ty zostajesz...Paul pomóż mi go zatrzymać, on ma już dziewczynę. Nicki pamiętasz!!- wykrzyknęła Sophia
-Nie istnieje, zostaw mnie kobieto i nie mów mi co mam robić. Nawet nie wiesz z kim chodzisz do łóżka, Paul to niezły sukinsyn...Oczy...oczywiście ja cię stary lubię, ale jesteś pieprzonym dilerem. Nick cie wydał,widzisz Sophia z kim się zadajesz. Z samymi ćpunami!! My już dziękujemy i do widzenia, chodź Jess- odparł Tomek, wychodząc z lokalu. Na trzeźwo, nie chciał tego mówić swojej przyjaciółce bo wiedział jak ją to zaboli. Jednakże procenty dały za wygraną i Sophia wiedziała już o wszystkim.
-Wynoś się stąd !! Pieprzony kłamca, znowu !!! Wtedy, kiedy byłam na Bronxie, to byłeś ty...David, on już wychodzi, będę przy barze- powiedziała Sophia odpychając Paula
-Sorry stary, ale na ciebie chyba już pora...- oznajmił David odprowadzając Paula z ochroniarzami
-Sophia, wszystko ci wytłumaczę rozumiesz !! Jessica mnie w to wciągnęła Sophia proszę !!!- krzyczał bezustannie Paul, próbując coś wytłumaczyć
Słowa były bardzo bolesne, uczucia sięgnęły zenitu. Padły zdania, jakie nie miały nigdy paść. Goście bawili się świetnie i na długo zapamiętają ta imprezę, tak jak jej główne postacie...W mieście które nigdy nie śpi wszystko jest możliwe, a życie tutaj zmienia się w ułamku sekundy.
Następnego dnia rano
-Tomek, telefon dzwoni odebrać?- zapytała Jessica, przeciągając się w łóżku
-Kto to?-zawołał spod prysznica

-Nieznany numer...
-Odbierz!-odparł Tomek
-Tak, słucham?-odebrała Jessica
-Hey, zastałam Tomka?
-Aktualnie, po ciężkiej nocy bierze prysznic, przekazać coś?
-.......Nie, nie. A pani kim jest?
-Jestem jego dziewczyną, a pani?
-Nicki. Do widzenia.
-Kto to był?- zapytał Tomek, okrywając się ręcznikiem
-Jakaś Nicki...

niedziela, 13 stycznia 2013

10 Rozdział

If you can't hang then, there's the door, baby”    W TLE
Z perspektywy Paula
Rok temu moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Ilekroć spoglądam  w przeszłość wstydzę się tego kim byłem, co robiłem. Niestety nigdy do końca nie pożegnamy starego siebie. Osoba, jaką byłem jest jak mój zły cień i ukazuje się w momentach, kiedy wszystko zaczyna mi się układać. Tego dnia czekałem na Sophie w swoim mieszkaniu. Mieliśmy iść razem szukać dobrego lokalu na ogromne przyjęcie, ponieważ za niedługo razem z Tomkiem będzie obchodziła urodziny, oczywiście ten facet nie jest w stanie skupić się teraz na niczym. Nie dziwię się mu, bo gdybym nagle stracił Sophie, z pewnością przestało by mi zależeć na wszystkim. Na szczęście miałem ją teraz blisko siebie. Usłyszałem dzwonek do drzwi, otwierając je spodziewałem się mojej dziewczyny...

-Niespodzianka!- wykrzyknęła średniego wzrostu blondynka, która wręcz wtargnęła do środka.

-Jessica, co ty tu do cholery robisz?!- nie mogłem uwierzyć, że właśnie w tym momencie, ta osoba zjawiła się w progu moich drzwi
-Spodziewałam się innej reakcji, no ale. Paul, kochanie stęskniłam się już chyba z rok się nie widzieliśmy, co nie?- powiedziała moja ex, zbliżając się do mnie
-Odsuń się! Skąd masz mój adres i po co tu przyszłaś. Potrzebujesz kasy na dragi, czy co?
-Co się stało z moim dawnym Paulem, źle mnie oceniasz... Wróciłam do ciebie, zrozumiałam że nie chcę być z nikim innym. Jak sobie przypominam nasze wspólne noce... Szybko wszystko nadrobimy...- oznajmiła, próbując wetknąć rękę pod moją koszulkę
-Jess, zostaw mnie! Obrzydzasz mnie, sypiałaś z jakimiś ćpunami, wkręcałaś mnie i teraz kiedy już dawno o tobie zapomniałem wracasz jak gdyby nigdy nic, wyjdź stąd natychmiast.
-Przestań! Nie poznaję cię, to ty zwiałeś rok temu. Zostawiłeś mnie jak dziwkę.
-Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich jęków, wynoś się! Czekam na kogoś, przeszkadzasz mi!-krzyknąłem odpychając ją od siebie w kierunku drzwi
-Masz jakąś nową laskę, Paul przestań... Ja to wiem, ty to wiesz, że darzymy się niezwykłym uczuciem. Dzięki mnie robisz to co kochasz, pamiętasz jak komponowałeś na fortepianie, a ja leżałam na nim zupełnie naga i śpiewałam? Albo nasze dzikie wakacje, kochanie..
-Pamiętam że wciągnęłaś mnie w niezłe gówno, w którym siedzę do dziś. Nic więcej i nie mów o uczuciach. Jesteś dla mnie nikim, zakłamaną szmatą tyle.
-Podły sukinsynie. Myślisz że długo beze mnie pociągniesz, co? Nie możesz się ode mnie uwolnić, już nigdy. -spojrzała na mnie w sposób jakim zawsze pokazywała wyższość nade mną, swoimi morskimi oczami, sprawiała że znowu zaczynałem jej ufać, zawsze, ale nie tym razem.
-Jess, Jess, Jess... Myślisz, że i tym razem osiągniesz to co chcesz, a nie wiesz że wróciłaś prosto do więzienia...
-Zawsze byłeś zabawny, mnie się nie da zniszczyć głuptasie, skończ z tymi kazaniami, mam na ciebie cholerną ochotę...-rzuciła, mi się na szyję, poczułem jej ponętne kiedyś perfumy, które teraz pachniały jak piekło. 
-Obrzydzasz mnie!! Wszyscy wsypują wszystkich, już nic im się nie ukryję. Za niedługo ktoś po mnie przyjdzie, a wtedy żeby mieć spokój wydam cię, prosto w ręce policji.
-Idioto, nic na mnie nie mają!! Sam chciałeś w to wejść, to teraz płać. Mogę ci pomóc Paul, zależy mi na tobie...Mam działkę, chcesz na wyluzowanie?- wyjęła z kieszeni małą paczkę kokainy. Rozbawiła mnie tym jeszcze bardziej, nie wiem czego oczekiwała, ale.. Nagle usłyszałem kolejny dzwonek do drzwi, gorzej już być nie mogło...
-To ta twoja nowa dziewczyna?
-Zamknij się i nie odzywaj. Błagam cię, nie odzywaj się.- powiedziałem powoli otwierając drzwi
-Hey kochanie- przywitałem Sophie
-Hey, widzę że masz gościa.. Sophia cześć- podała rękę Jessice
-Witam, ładniutka...Zawsze w takich gustowałeś, nazywam się Jessica, ale możesz mówić Jess.
-Jess jest moją kuz...- starałem się coś wytłumaczyć
-Jestem jego ex, ale spokojnie jak to się mówi było minęło- wtrąciła
-W każdym razie miło mi cie poznać- odparła Sophia
-No to my musimy już wychodzić, mamy dużo spraw do załatwienia. Miło że wpadłaś Jess- oznajmiłem, wiedziałem że łatwo się jej nie pozbędę i że z pewnością dużo namiesza w moim życia. Znowu.
-A gdzie można wiedzieć się wybieracie?-zapytała moja natrętna ex
-Za niedługo mam urodziny i szukamy jakiegoś fajnego lokalu na wielką imprezę. Przyjaciel ma pięć dni po mnie, więc w tym roku urządzamy ją razem.
-To świetnie się składa, mam dużo znajomości w tym biznesie, można powiedzieć że imprezy to moja specjalność. Jeśli nie macie nic przeciwko pomogłam bym wam szukać- powiedziała Jessica
-Mamy, poradzimy sobie. Chodź Sophia-odparłem
-Przestań Paul, skoro Jess jest w tym obeznana to w trójkę będzie się lepiej szukać- rzuciła bezmyślnie Sophia
-To idziemy kochani- oznajmiła Jessica, chwytając Sophie za ramię. 
Po kilku godzinach krążenia po najlepszych miejscach w Nowym Yorku, musiałem stwierdzić że Jessica okazała się bardzo pomocna. W życiu nie widziałem tak wspaniałego lokalu na imprezę, a okazało się że moja ex zna właściciela. Ponadto zaoferowała mojej dziewczynie pomoc w organizacji tematycznej przyjęcia. Nie zmieniało to faktu, że przed Sophią udawała cudowną przyjaciółkę sprzed lat, a tak naprawdę przyjechała tu tylko po to żeby znowu namieszać w moim życiu.
Z perspektywy Tomka
Nicki nie dawała znaku życia już od dłuższego czasu. Kochałem i nienawidziłem ją jednocześnie. Zostawiła mnie, samego w takim momencie. Ostatnimi czasy, przynajmniej w pracy układało mi się znakomicie. Dlatego to na niej skupiałem się w pełni. Prawdę mówiąc miałem głęboko gdzieś że za niedługo mam urodziny, przynajmniej Sophia starała się mnie jakoś pocieszać, że z pewnością Lorenz wróci do czasu przyjęcia. Nie żyłem jednak wielką nadzieją...
-Tomek, pozwól do mojego biura- zawołał mnie mój szef, jeden z najlepszych w Nowym Yorku prawnik Kevin Spencer.
-Tak, co się stało?- zapytałem
-Mam dla ciebie dobrą wiadomość synu, ten Vinny podał nam nazwiska dwóch dilerów. Spójrz, będziesz zajmował się ich sprawą. 
Wiem że sobie poradzisz, wygramy to i nasza kancelaria znowu będzie najlepsza. Porozmawiaj też z pozostałymi ludźmi od tej dilerki, ustalicie co i jak- oznajmił pan Spencer podając mi złożoną kartkę z nazwiskami, na to czekałem od początku przyjścia tutaj. Wreszcie dostałem szansę na pokazanie swoich możliwości.
-Dziękuję, nie zawiodę pana- spojrzałem na szefa i otworzyłem papier z nazwiskami. Wpatrywałem się w niego dłuższą chwilę, nie wierzyłem własnym oczom.
-Coś się stało?- zapytał pan Kevin
-Ja.... Nic, wszystko...wszystko w porządku. Zajmę się tym.
-Liczę na ciebie, możesz wracać do domu.
-Dziękuje panie Spencer, do widzenia- powiedziałem powoli wychodząc z gabinetu szefa, nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Na kartce widniało imię, jakiegoś Millera oraz mojego przyjaciela Nicka. Nie pomyślałbym, że właśnie on będzie zamieszany w jedną z największych afer narkotykowych w Stanach. Kiedy Sophia się o tym dowie... Traktuje go jak brata, a on okazał się człowiekiem zupełnie innym, niż myśleliśmy. Postanowiłem od razu spod kancelarii pojechać do niego, żeby wszystko wyjaśnić. Pewnie nie spodziewa się że za 48 godzin zostanie aresztowany, przez grupę tajniaków. Musiałem jak najszybciej do niego dotrzeć. Wchodząc do samochodu, zobaczyłem kopertę za wycieraczką, która była przysypana śniegiem. Wychodząc po nią, myślałem że to mandat albo jakieś upomnienie. Strąciłem z niej biały puch i otworzyłem. Niestety to nie był mandat, tylko list, który wyjaśniał ...

niedziela, 6 stycznia 2013

9 Rozdział


So listen close to the sound of your soul
Z perspektywy Tomka  w tle
W życiu trzeba być silnym i często zachowywać pozory. To bardzo dobrze mi wychodziło, bo nie dałem poznać po sobie słabości jaka ogarnęła mnie na wieść że już wkrótce zostanę tatą. Nicki to przerosło i dlatego musiałem mocno trzymać ją w ramionach. Ale wewnętrznie dusiło mnie mnóstwo pytań, przecież mam tylko 20 lat.Skąd mogę wiedzieć czy będę dobrym ojcem i czy będę w stanie zaopiekować się tak niewinną istotą. W końcu mojej dziewczynie będzie jeszcze ciężej niż mnie. Musimy wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze i razem jakoś damy radę. Pogodzimy wszystkie strony naszego życia. 
Po nowym roku, trzeba było wrócić do codzienności. Miałem szansę na stałe zostać w kancelarii Spencera, i być jednym z pełnomocników w sprawie dilerów z Nowego Yorku. Musiałem narzucić sobie większe tępo w pracy, przez co ostatnimi czasy zaniedbywałem moją już wkrótce rodzinę. Postanowiłem, że teraz już bez żadnych oporów oświadczę się Nicki, bo jestem pewien, że to właśnie jest miłość mojego życia. 
Przetarłem oczy, i odruchowo spojrzałem na telefon. Było jeszcze wcześnie. Obróciłem się w stronę Nicki, ale nie było jej koło mnie.
- Czemu tak wcześnie wstałaś, chodź tu do mnie- zawołałem, ale nikt się nie odezwał. Przestraszyłem się, że może zasłabła czy coś w tym stylu. Wstałem i pobiegłem sprawdzić wszystkie pokoje. Nigdzie jej nie było, może poszła do Sophie, albo na spacer. Zadzwoniłem do Stone, ale ta nie odebrała bo pewnie jeszcze spała. Poszedłem do kuchni poszukać czegoś do picia i wtedy ujrzałem kartkę na stole.
Potrzebuje trochę czasu, żeby sobie wszystko poukładać.…Twoja Nicki”

I wtedy wszystko przed moimi oczami runęło. Nie wiedziałem dlaczego tak nagle mnie zostawiła, w tak cholernie trudnym momencie, zostawiając tylko skrawek jakiejś idiotycznej kartki. Nie mogłem przyjąć tego do siebie, musiałem jej poszukać. 
-Otwórz szybko Sophia!- krzyknąłem dobijając się do jej drzwi
-Tomek oszalałeś, wiesz która godzina?
-Nicki zniknęła, wiesz coś o tym?- zapytałem wpraszając się do środka
-Co? Jak to zniknęła? 
-Nie wiem co się stało, zostawiła tylko jakąś cholerną kartkę żebym się nie martwił. Sophia pomóż mi proszę..- wpadłem w jej ramiona i zacząłem płakać jak kilkuletnie dziecko.
-Naprawdę nic o tym nie wiem, co jej odbiło do cholery?! Tomek spokojnie posłuchaj, zaraz zadzwonię do Davida i reszty czy przypadkiem oni czegoś nie wiedzą. A później przejadę się w parę miejsc. Nie martw się proszę…
-Najgorsze jest to że muszę iść do pracy, a wiesz że nie mogę tego olać.
-Dobra idź, jak dasz radę wyjdź wcześniej. Zajmę się wszystkim, nie martw się ona jest dorosła i potrafi o siebie zadbać.
-Wiem tylko ja….
-Wiem Tomek spokojnie. Zadzwonię do ciebie jak tylko czegoś się dowiem.
Miałem nadzieję że wszystko się wyjaśni, nie dawała znaku życia poza tym jednym liścikiem. Modliłem się tylko żeby nie wróciła do Polski, bo to najgorsze co mogło by się nam przydarzyć.

Kilka dni później....

Z perspektywy Sophie

Nicki nie było już od kilku dni. Zastanawiałam się dlaczego uciekła w takim momencie zostawiając biednego Tomka w opłakanym stanie. Ale im dłużej myślałam nad tym czemu tak postąpiła tym bardziej ją rozumiałam. Sama często lubię być sama, i układać wszystkie rzeczy w głowie. Ona właśnie potrzebowała takiej odskoczni. Próbowałam przekonać do takiej wersji Tomka, ale on nie był w stanie tego zrozumieć. Wszyscy się o nią martwili, tylko ja wiedziałam że nic jej nie będzie i wróci w o wiele lepszej formie, ja i David, który był aż za bardzo spokojny. Oprócz sprawy z Nicki, wszystko znowu zaczęło układać się w dobrym kierunku. Mój związek z Paulem nabierał rumieńców, a już wkrótce ruszały nagrania do mojego własnego show. Niestety nie przestawałam topić drobnych nawet problemów w butelce wódki. Zawsze kiedy czułam się źle sięgałam po kieliszek. Widziałam że moim przyjaciołom i chłopakowi coraz mniej to się podoba, ale prawdę mówiąc mało obchodziło mnie ich zadanie. Każdy ma jakieś wady. Miałam tylko nadzieję że moja siostra wkrótce wróci, szczęśliwa z tego kim jest i z tego jacy wspaniali ludzie ją otaczają. Wracając do sprawy Davida, był strasznie małomówny i powiedzmy że aż za zrównoważony.
-Ciekawe gdzie mogła wyjechać- powiedziałam siedząc w barze z Davidem
-Nie mam pojęcia, ale stawiam na to że wróciła do domu. Zresztą ona sobie poradzi. Sorry, ktoś się uwziął- oznajmił co chwilę nerwowo sprawdzając telefon
-Nowa dziewczyna?- zapytałam
-Co? Nie, kumpel coś chcę, na razie sobie odpuszczam wolne związki. To co idziemy już? Muszę się trochę odstresować.
-Jasne, wyluzuj przecież wszystko dobrze co nie?
-Tak, tak chodź już. Mam ochotę poćwiczyć-oznajmił David, nie wiedziałam jeszcze dlaczego był taki spięty. Szliśmy razem na siłownie, która odprężała go niemal zawsze kiedy miał problem. Musiałam więcej od niego wyciągnąć, bo byłam prawie pewna że on coś wie na temat Nicki. Był jej bardzo bliski, kiedyś nawet bardziej niż Tomek. Raz doszło nawet do tego że to z nim Nicki mogła być teraz w związku, ale ona wybrała innego. Z perspektywy NickiSiedziałam na końcu pomostu, nad rozległymi wodami, otulona kocem i
wpatrująca się w zachód słońca. Taka aura była idealna, nie czułam od dawna takiej równowagi. Mogłam w takim miejscu dać upust mojej pasji. Aparat nie zdejmowałam z szyi. Ponadto wieczory z całkiem nowo poznanymi ludźmi, którzy nie robili wyrzutów i nie mówili jak to teraz będzie, były magiczne. Zapomniałam o całym Nowym Yorku, w którym miałam tyle przeżyć. Wrócę do niego, kiedy zatęsknię za tym wszystkim co tam zostawiłam.


__________________________________
9 ROZDZIAŁ ! Jak wam się podoba ? :)

Polecamy również bloga z opowiadaniem od naszej bliskiej znajomej. Pisze ona o chłopakach z 1D ;) A oto jej blog: http://ohh-my-my.blogspot.com/