sobota, 16 lutego 2013

14 Rozdział

Z perspektywy Sophie

New beginning”
Miesiąc później
Od razu po pracy postanowiłam zrobić drobne zakupy w moim ulubionym sklepie, gdzie zawsze znajdę świeże owoce i warzywa. W końcu nadeszła wiosna, na którą już chyba wszyscy czekali, nowojorskie ulice wręcz tonęły w  kolorach.

-Przepraszam, ale czy to nie pani jest z tego nowego programu w piątek?-zapytała mnie kobieta stojącą przede mną w kolejce
-Tak, to ja- oznajmiłam trochę speszona
-Wiedziałam! Świetnie się pani zapowiada, mogłabym prosić autograf, może za niedługo będzie pani tak popularna jak Oprah- oznajmiła, wyciągając z torebki kartkę i długopis
-To bardzo miłe dziękuje-stanęłam przed ciężkim zadaniem, to miał być mój pierwszy autograf a z moim charakterem pisma nie zapowiadało się za dobrze...
-Hmm...-spojrzała na kartkę kobieta

-Sophia Stone, kiedyś będzie czytelny obiecuję-zaśmiałam się
-Jest dobrze Sophie- powiedział, po czym zaczęła robić zakupy
Byłam pod wrażeniem, pierwszy raz w życiu spotkało mnie coś takiego! Musiałam pozbierać myśli i skupić się na zakupach, umówiłam się  z Nicki w central parku gdzie miałam nie pojawiać się bez koszyka truskawek, ostatnio moja przyjaciółka zrobiła się strasznie marudna...No ale, w końcu była w ciąży.
Na szczęście nie zostanę tatą malucha, Nicki i Tomek znowu byli razem. Zachowywali się  jak zakochane szesnastolatki, chodzili na randki, Tomek kupował jej kwiaty, podsumowując było romantycznie.
-Czy ty musisz zawsze się spóźniać?- przewróciła oczy Nicki
-Tylko 10 min przestań już, mam truskawki-podałam jej wyglądające bardzo apetycznie owoce
-Tyle dobrze, siadaj...co ty taka roztrzepana?-zapytała biorąc się za jedzenie
-To śmieszne, ale kiedy byłam na zakupach poproszono mnie o autograf
-I co? Penie nie wiedzieli co tam pisze co nie?
-No...tak. Muszę nad tym popracować...Byłam wczoraj z Paulem na spacerze- oznajmiłam
-Chyba jest zadowolony z takiego obrotu spraw co nie?- było to wątpliwe stwierdzenie ponieważ Paul wciąż miał nadzieję że do siebie wrócimy. 
-Nie wiem...Lubię z nim spędzać czas i tyle- rzuciłam
-Może jeszcze do siebie wrócicie...Idziemy się przejść?-zapytała Nicki która już zdążyła zjeść połowę truskawek
-Jasne, dobrze nam to zrobi mamusiu- dodałam z przekąsem
Nie myślałam już o Paulu teraz byliśmy tylko przyjaciółmi, tak jak Nickowi wybaczyłam mu to całe zamieszanie z narkotykami. Oboje na szczęście dzięki pomocy Tomka wyszli z tego cało z małym ubytkiem w portfelach. Co do Nicka ostatnio zbliżyliśmy się do siebie, zmienił się i to bardzo. Ale oczywiście dla mnie był on jak brat więc nawet nie myślałam o nim w kategorii chłopaka.
Spacerując po Central Parku spotkałyśmy na naszej drodze Jessice...No cóż ta dziewczyna trochę namieszała w naszym życiu, ale uznałyśmy zgodnie że zasługuje ona na drugą szansę. Poza tym z nią nie mogłyśmy się nudzić, zapraszała nas na największe imprezy w Nowym Jorku. Na szczęście porzuciła ona plany zdobycia Tomka i zaczepiła sieci na....Davida. Trzeba przyznać że pasują do siebie nawet bardzo.
-Nicki, kiedy będziesz miała zdjęcie malucha?-zapytała Jessica
-Za tydzień dowiem się czy będzie to chłopczyk czy dziewczynka- uśmiechnęła się Nicki spoglądając na swój jeszcze nie duży brzuszek
-Ja i Tomek stawiamy na chłopaka, a Nicki na dziewczynkę-oznajmiłam, płeć dziecka wywoływała spore zamieszanie w naszym gronie, powstało dużo zakładów o duże pieniądze
-To będą bliźniaki, mówię wam-rzuciła Jess
-Oby nie...mogę sobie z jednym nie dać rady-powiedziała Nick, nie musiała się ona o nic martwić w końcu miała nas i Tomka
-Co powiecie na porcję lodów? Ja zapraszam...-rzuciła Jess
-Czemu nie, dla Nicki większa porcja skoro ma dwójkę dzieci na wykarmieniu- odparłam szturchając moją przyjaciółkę, którą perspektywa posiadania bliźniaków najwyraźniej przerosła
Z perspektywy Nicki

Nie taki  diabeł  straszny jak go malują...coś w tym jest. Na początku byłam przerażona całą ciążą, w dodatku mój związek się rozpadał...Ale te wszystkie doświadczenia uczyniły ze mnie dojrzalszą i silniejszą kobietę. Nie pożegnałam się też z fotografia, cały czas miałam wiele zleceń z coraz to lepszych magazynów. Już za kilka miesięcy zrobię zdjęcie które będzie dla mnie najcenniejsze, pierwsze chwile mojego dziecka na tym świecie...Czuję że nachodzą mnie już instynkty macierzyńskie, nie mogę doczekać się kiedy usłyszę jego płacz, zobaczę pierwsze kroki...Z Tomkiem jesteśmy już chyba gotowi na to aby założyć rodzinę.
-Już wróciłem- powiedział Tomek z bukietem tulipanów w ręce
-Rozpieszczasz mnie wiesz?- oznajmiłam

-Ciebie...Zawsze kochanie- odparł wręczając mi kwiaty, robił to ostatnio naprawdę często
-Za 15 lat tez tak będziesz robił?-zapytałam przytulając się do niego mocno, 
-Zawsze będę tak robił-chwycił moją dłoń
-Razem?
-Na zawsze...

niedziela, 10 lutego 2013

13 Rozdział

Distance”[klik]
Z perspektywy Paula
Wracając z uczelni przechodziłem przez Broadway street zatłoczoną jak zwykle. Przez przypadek wpadłem na kilka przechodniów słysząc niemiłe uwagi pod moim adresem. Czasami nawet w tłumie ludzi można czuć się samotnym, byłem jakby nieobecny. Brakowało mi czegoś i doskonale wiedziałem czego-Sophie. Tęskniłem za jej uśmiechem, głosem, ustami, po prostu wszystkim. Za całą tą sytuację mogłem winić tylko siebie samego, moja muza żyła już tylko we  wspomnieniach. Dzwoniłem, pukałem do drzwi...wszytko na nic. Niedawno dowiedziałem się że wyjechała do Wiednia z Nicki, co dobiło mnie jeszcze bardziej. Nic nie było w stanie polepszyć mojego samopoczucia, nawet wiosna, która powoli wkraczała do Nowego Yorku. 
-Paul poczekaj !!-zawołał żeński głos, odwróciłem się za siebie
-Jessica, co ty tu robisz?-zapytałem Jessice, która rzuciła mi się na szyję
-Idziesz jak jakieś widmo, co się z tobą dzieje? Ale to za chwilę, słuchaj dostałam pracę!!- oznajmiła 
-Ty? Pracę? Jaką niby?-zapytałem zdziwiony taka niecodzienną informacją
-Stoi przed tobą zawodowy Party maker!! Ale się cieszę!!
-Czekaj, czekaj...Jess myślałem że wracasz do Los Angeles, a ty mi tu wyskakujesz z praca?
-Jezu, jak ty się czepiasz smutasie!! Paul, tam nic mnie nie trzymało rozumiesz, a tutaj...Czujesz to cudowne powietrze i atmosferę?!
-Masz na myśli spaliny tak? Tutaj też nie za dużo cię trzyma. Wróć do LA, namieszałaś już wiele.
-Myślałam że więcej dla ciebie znaczę....Ty ciągle o tym incydencie z Tomkiem, ja się mu do łóżka nie pchałam. Poza tym wbrew wszystkiemu było miło...
-Daruj szczegółów,dobra ja lecę.
-Wracasz do domu?
-Jeśli powiem że tak to pewnie już stoisz ze mną w drzwiach co nie?
-Najpierw wpadniemy po jakieś przekąski, nie mogę cię zostawić w takim stanie- odparła Jess z uśmiechem
-Dobra, chodź już- rzuciłem od niechcenia, ale tak naprawdę cieszyłem się że nie będę zupełnie sam w czterech ścianach z problemami. Po kilkunastu minutach wybierania przekąsek przez Jessice w końcu dotarliśmy do mieszkania.
-Gdzie je położyć?- zapytała Jess wyjmując zakupy
-W kuchni, tam na stole
-Pyszne są, moje ulubione pamiętasz?- powiedziała biorąc jedną, rzeczywiście wbrew wszystkiemu, pamiętałem o niej naprawdę dużo szczegółów

-Nie wiem, każdy lubi to co lubi...
-Czekaj, dostałam smsa...OMG Paul dostałam pierwsze zlecenia! I od Sam...Masz pożyczyć 50 dolców?
-Kto to ta Sam...?-zapytałem
-Nie ważne, na towar potrzebuje, odpalę ci jak chcesz...
-Nie. Ja już nie biorę, zresztą za niedługo przez to mogę siedzieć...
-Nie przejmuj się, życie jest za krótkie żeby się martwić...Kiedyś też z tym skończę, obiecuję, ale póki co to możesz mi pożyczyć-oznajmiła 
-Nie, nie mieszaj mnie już w to-rzuciłem, w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi
-Hey Tomek, wchodź!- byłem nieco speszony wizytą Tomka, w końcu w kuchni w najlepsze zabawiała się Jessica
-Hey, wpadłem ci powiedzieć, że twoje zarzuty zostały złagodzone, więc spodziewaj się tylko grzywny- odparł Tomek, poczułem niesamowita ulgę, powoli wszystko zaczęło się układać
-To świetnie, nawet nie wiesz jak się cieszę!! A co Nickiem?-zapytałem
-U niego będzie ciężej, ale damy radę. Masz jakieś wieści od Sophie?
-Liczyłem na to że to do ciebie się odezwały...
-Nie ma się co martwić chłopcy, witaj Tomek- powiedziała Jess wychodząc z kuchni
-Sorry Paul, ale wolę jej unikać, ja już spadam...Cześć- oznajmił Tomek
-Oj, Tomek..Ciągle na ciebie działam- odparła Jess
-Raczej przypominasz mi największy błąd w życiu, straciłem Nicki w pewnym stopniu przez ciebie
-Nikt nie jest niezastąpiony...Już się tak nie użalaj-powiedziała Jess
-Jesteś żeńskim odpowiednikiem Davida, wiesz? Ja spadam Paul, odezwę się potem- rzucił Tomek wychodząc 
Z perspektywy Sophie
Po męczącej podróży w końcu dotarłyśmy z Nicki do majestatycznego Wiednia. Zameldowałyśmy się w hotelu po czym ruszyłyśmy na miasto. Zaczęłyśmy od wizyty w kawiarni, które cieszą opinią jednych z najlepszych w Europie, tam nie mogłyśmy nie rozkoszować się smakiem tortu sachera, który był prze słodki.
Po dawce kalorii postanowiłyśmy przejść się po rynku, który miał swoją magiczną aurę. Oczywiście nie mogłyśmy zrezygnować z zakupów, a było w czym wybierać...Kolejne dni mijały nam w znakomitej atmosferze, zwiedziłyśmy Belweder, Katedrę św. Szczepana, Uniwersytet Wiedeński, Prater z muzeum figur woskowych, które różni się nieco od tego w NY. Zobaczyłyśmy wszystko co powinnyśmy, ale przede wszystkim poczułyśmy nowoczesność splatającą się z historią i wczułyśmy się w tętno tego cudownego miasta. Obie zgodnie stwierdziłyśmy że mogłybyśmy tu zamieszkać. Przemyślałyśmy sobie również wiele spraw. Po powrocie postanowiłam spotkać się Paulem i wszystko wytłumaczyć, tak naprawdę nie miałam mu aż tak za złe tego że był tym kim był, ale czułam że uczucie jakim go darzyłam stopniowo wygasało.
W przed ostatni dzień naszego pobytu w stolicy Austrii znalazłyśmy restaurację z widokiem na rynek, co było godnym pożegnaniem z tym miastem.
-
Ich nehme ein Glas Champagner und Tee-powiedziała Nicki, jej niemiecki był na naprawdę niesamowitym poziomie, a w połączeniu z nabytym amerykańskim akcentem brzmiał unikatowo
-Wiesz już co będzie z tobą i z Tomkiem?-zapytałam Nicki zapatrzyła się w okno z którego jak na dłoni widziałyśmy Wiedeń
-Nie wiem bo niestety uświadomiłam sobie że wciąż go kocham...Nie jestem pewna czy jest aż tyle wart, żeby dostać drugą szansę- odpowiedziała zamyślona
-Wiesz, że nikt inny nie pasuje tak do siebie jak ty i on...Kto nie ryzykuje ten nie żyje, ale zrób co uważasz, bo rzeczywiście zachował się jak dziecko
-Danke-odparła Nicki, kelner podał nasze zamówienie

-To co za nasz przyjazd tutaj i za nasze szczęśliwe życie- wzniosłam kieliszek szampana
-Za Wiedeń, a co z tobą i Paulem?- zapytała  Nicki wznosząc do toastu filiżankę herbaty
-Chyba wrócę do bycia singlem, już nie czuję tego co na początku...Możemy zostać przyjaciółmi...Na razie nic więcej, chcę skupić się na sobie, pracy i życiu w pełni
-To cała ty...Zazdroszczę ci bo stracę tego trochę przez moje dziecko
-Nie stracisz, tylko zyskasz nowe doświadczenia, inne niż ja, ale tak samo cudowne- powiedziałam
-Może masz rację, co mnie przeraża, bo nigdy czegoś takiego nie słyszałam o macierzyństwie z twoich ust
-Spokojnie...Ja mamą jeszcze baaardzo długo nie będę i nie jestem przekonana do dzieci- odpowiedziałam z uśmiechem
Ten wyjazd naprawę nas do siebie zbliżył, śmiałyśmy się większość czasu bez powodu, jak robiłyśmy to przed czasy. Musiałyśmy pożegnać się z pięknym Wiedniem i wracać do naszego równie pięknego Nowego Yorku, gdzie czekało na nas wiele decyzji.

sobota, 2 lutego 2013

12 Rozdział

"New Day"
w tle

Z perspektywy Sophie
Słońce przedarło się już do mojej sypialni, z trudem spojrzałam na telefon, by sprawdzić godzinę. Ostatnio ciężko pracowałam w telewizji. W końcu miałam  trochę czasu na odpoczynek. No cóż wstawanie o 14.00 to przecież nie grzech, należało mi się to po ostatnich przygodach z...no właśnie chyba z wszystkim. Woda, to jedyne co pragnęłam i co mogło mnie ożywić. Choć Trwała kalendarzowa zima Nowy York szybko się ocieplił i z dnia na dzień robiło się przyjemniej dla ciała i duszy. Z butelką wody i zdrową kanapką na śniadanie, znowu rozłożyłam się na kanapie. Znalazłam zakopany pod kocem pilot i włączyłam telewizor. Na tysiąc kanałów znalazłam powtórkę meczu, który ominął mnie z powodu pracy. Takie poranki mogłyby przytrafiać się częściej, chyba że ktoś je bezczelnie przerywa. Usłyszałam dzwonek do drzwi, narzuciłam na siebie koc i poszłam otworzyć. 
-Hey, załapie się jeszcze na śniadanie?-zapytała Nicki stojąc przed moimi drzwiami z kilkoma walizkami. Takiego gościa się nie spodziewałam.
-Zostało mi jeszcze kilka kanapek, wchodź- powiedziałam biorąc jej wielkie walizki do środka.
-I właśnie dlatego wróciłam do ciebie. To, że on już sobie nową znalazł to wiesz, jego problem i strata- dokończyła wyjaśnienia Nicki. Nie myślałam że po imprezie Jessica z Tomkiem zajdą tak daleko.
-A wydawała się taka spoko, na początku oczywiście. Moje biedactwo, pociesze Cie tylko tym, że u mnie też nie jest najlepiej.
-Wiem, wiem wszystko co się tu działo. O Paulu, Nicku wszystkim.
-Czekaj niech zgadnę, David?
-No, bystra jesteś- zaśmiała się Nicki, wiedziałam że David był zamieszany w jej wyjazd
-A gdzie ty w ogóle byłaś, olałaś moje urodziny...
-Nie smuć się, nie zapomniałam kochana. Byłam na Alasce, w domku Davida. Niesamowite uwolnienie się od rzeczywistości, poznałam naprawdę fajnych ludzi, którzy uświadomili mi, że powinnam być szczęśliwa z faktu, że będę mamą.
-No tak, przecież ty w ciąży jesteś, zapomniałam, serio
-Taaak, będę samotną matką
-Będę ojcem twojego dziecka, bo na mamusię się nie nadaje. Będziemy super rodzicami!- uśmiechnęłam się, widziałam że Nicki ma dobry humor wbrew wszystkiemu
-Dobra, trzymam cię za słowo...A teraz, mam dla ciebie prezent, prosto z Alaski dla mojej laski- powiedziała Nicki podając mi pudełku z wielką różową kokardą. 
-Dziękuję, wybaczam ci tą nieobecność. No.. w pewnym stopniu...
-Otwórz ! Myślę że ci się spodoba, on ci się po prostu musi podobać!
-Dobra, już spokojnie...- powoli rozplątałam różową kokardę i otworzyłam wieko pudełka. Zaczęłam wyławiać wszystkie prezenty, rozpoczęłam od malutkiego opakowania, w którym był schowany cudowny złoty zegarek. Wiedziała co lubię. Następną rzeczą jaka wyjęłam była przepiękna bluzka z bardzo realistycznym nadrukiem wilka, które kochałam od zawsze. Na samym dnie był położony album. Zdjęcia z naszych wspólnych wypadów, świąteczne i takie stare jak świat jeszcze z Polski oraz zadziwiające widoki z Alaski.
-Podoba się?- zapytała Nicki
-To jest...Kocham cię siostro, chodź się przytul...Piękny prezent, szczególnie zdjęcia
-Brakowało mi tam tylko ciebie , chętnie bym tam wróciła- oznajmiła Nicki
-Nie masz może ochoty na mały wypad do Europy?
-Masz na myśli Polskę?
-Nie, Austrię, a konkretniej Wiedeń...- wpadłam na bardzo dobry pomysł, taka odskocznia na pewno dużo by nam dała
-No jasne, ale...
-Mam dwa bilety, hotel wszystko. Wystarczy się spakować i wsiąść do samolotu. Możesz podziękować Paulowi, to jego prezent urodzinowy dla mnie.
-Zaskoczyłaś mnie, ale TAK...- oznajmiła Nicki, w momencie na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech
-Pakuj się, jutro jest wylot chciałam zrezygnować, ale szkoda marnować okazji odwiedzenia Wiednia
-Ale musiałabym pojechać po resztę swoich rzeczy do Tomka, nie mam ochoty go odwiedzać
-Coś wymyślimy, David nam pomoże...Ale się cieszę Nicki!!
Zapowiadał się cudowny tydzień spędzony z dala od wszelkich kłopotów, a raczej osób jakie je przysparzają. Nicki i ja znowu jak było dawniej popatrzałyśmy na życie pozytywnie, aż za. Czas odlecieć na trochę od  kochanego Nowego Yorku.
Z perspektywy Tomka
Nie wiem czy na tym świecie jest ktoś głupszy ode mnie. Zachowałem się jak gówniarz, który myśli tylko dolną partią ciała, kilka chwil z Jessicą zniszczyło już w zupełności mój związek. Kiedy Jess powiedziała mi tamtego poranka, że dzwoniła Nicki zrozumiałem że ten cały list to może być przecież jedna wielka pomyłka i że tak naprawdę kocham Nicki ponad wszystko. Wracając do pustego mieszkania z pracy, zauważyłem że drzwi są otwarte i ktoś jest w środku. Serce zaczęło bić szybciej, miałem nadzieję że moja narzeczona wróciła...nadzieja jest matką głupich, w salonie zastałem Davida, pakującego rzeczy Nicki do walizki.

-Co ty tu robisz, skąd masz klucze?- zapytałem zdenerwowany
-Przyszedłem tu tylko po kilka ubrań Nicki, zaraz wychodzę- oznajmił David zapinając walizkę
-Wróciła, co z nią, gdzie teraz jest, powiedz David!!- wykrzyknąłem
-Tomek, to już nie ma sensu...Odpuść sobie stary- powiedział kierując się do wyjścia
-Zaczekaj, jest u Sophie tak?
-Zostaw ją, ona potrzebuje spokoju...Powiem ci tylko tyle, zmarnowałeś sobie szansę na życie z tak cudowną kobieta jaką jest Nicki, to nie moja wina że jesteś idiotą, spadam.
-Ciągle jest moją narzeczoną i na dodatek matką mojego dziecka, nie zapominaj o tym!!
-Proszę cię, żartujesz sobie ze mnie..Nie ważne, nikt nie jest niezastąpiony- rzucił David wychodząc. Wiedziałem że on potraktuje ten kryzys jako szansę.
Musiałem coś zrobić, zachować się jak prawdziwy facet, walczyć o mój związek...
Z perspektywy Nicki
Na szczęście przez ten niespełna dzień pobytu u Sophie, Tomek nie zaszczycił mnie swoją obecnością. Chyba już pogodziłam się z całą tą sytuacją, może trochę za szybko, może w sam raz... Miałam za co dziękować Paulowi, współczułam mu z jednej strony, jednakże okazał się on niezłym ziółkiem,
nie wspominając już o Nicku. Szybko z moją przyjaciółką spakowałyśmy walizki i pojechałyśmy na lotnisko. Czekając na odprawę przy bramkach zostałam zaskoczona, nie tak wyobrażałam sobie rozpoczęcie podróży, na lotnisku pojawił się Tomek.
-Nicki, odwróć się proszę- powiedział podchodząc do mnie, wyglądał naprawdę żałośnie
-Nie wiem co ty tu robisz, a przede wszystkim po cholerę tu przyszedłeś...to już koniec, zrozum- oznajmiłam spoglądając mu prosto w oczy
-To zabrzmi głupio, ale wszystko ci wyjaśnię, dostałem list i...- nie miałam ochotę wysłuchiwać tych kłamstw, modliłam się w duchu by kolejka posuwała się szybciej
-Przestań kłamać, poznałam już twoją nową dziewczynę...powodzenia, ja znajdę sobie kogoś lepszego niż ktoś taki jak ty, zostaw mnie człowieku- w tym momencie pojawiła się Sophia, która utknęła wcześniej na odprawie bagażowej
-Tomek, ty i Paul możecie sobie teraz sypiać z Jessicą i ćpać,
bez nas. Musimy już iść. Chodź Nicki-odparła Sophia
-Przemyśl wszystko, kocham cię i nasze maleństwo...Nicki proszę,
daj mi to wyjaśnić, tylko raz!!
Odwróciłam głowę i przeszłam przez bramki.
Nie wiedziałam jeszcze co zrobić...Kogo posłuchać mojego serca czy rozumu. Przed tymi decyzjami czekał na mnie cudowny Wiedeń, może to magiczne miejsce pokaże mi kierunek jaki powinnam wybrać...Poczekam na nowy dzień.