środa, 23 stycznia 2013

11 Rozdział

It's my birthday, I'll get high if I want to....
Z perspektywy Tomka w tle
Tylko list, który wyjaśniał wszystko związanego ze zniknięciem Nicki...
„ 
Nie ważne kim jestem i skąd to wiem, ale twoja narzeczona  jest na Alasce. Nie jest tam sama, czuwa przy niej ojciec jej dziecka. Zdradzała cie z nim od jakiegoś czasu...To pewne że to on jest ojcem, przykro mi Tomek. Przyjaciel.”
Nie pamiętam co wtedy czułem, ale wsadziłem list do kieszeni, zapaliłem silnik samochodu i pojechałem do Nicka. Postanowiłem pokonać samego siebie i dać upust emocjom po powrocie do wspólnego niegdyś mieszkania. 
-Otwieraj stary!!- nerwowo pukałem w drzwi przyjaciela
-Tomek, co się stało?- zapytał Nick stojąc ledwo przytomny w progu
-Mówi ci coś Vinny, narkotyki, przemyt przez stany?
-Wejdź- odpowiedział zażenowany i wyraźnie zdenerwowany moją wiedzą na ten temat
-Kurwa!! Nie możliwe!! Rozumiesz to nie może być prawda..-Nick nerwowo przeciągał ręce po twarzy, w momencie zbladł i zaczął się trząść

-Za 48h będzie tu policja, przeszukają mieszkanie i cię aresztują. Po około 10h od aresztowania będę ubiegał się o warunkowe zwolnienie do czasu rozprawy. Możesz dostać nawet 10 lat, zależy od zarzutów jakie ci postawią. Oczywiście będę starał się o grzywnę i prace społeczne. Nick, będziesz musiał kogoś wydać, wszyscy sypią rozumiesz. Nie mogą tutaj nic znaleźć, masz jakiś towar przy sobie?
-Ja....mam, nie dużo....kilka gramów- Nick wstał i podszedł do krzesła na którym wisiały jeansy. Wyjął z kieszeni małą paczkę białego proszku.
-Nie dobrze...Cholera, musimy się tego pozbyć. Dobra..daj mi to
-Nie mogę stary, to zamówienie...
-Nie wkurwiaj mnie !! Wpakowałeś się w takie gówno, chcesz skończyć za kratkami?! Pomyśl co na to Sophia, jak zareaguje na twój widok w pomarańczowym uniformie...Dawaj to, spuszczę to u siebie w kiblu. Nie mogą przy tobie nic znaleźć-Nick podał mi mały woreczek, schowałem go do tej samej kieszeni w której trzymałem już list
-Nie miałem wyjścia Tomek... Nie mów  na razie nic Sophii, wyjdę do czasu jej przyjęcia?
-Tak, z pewnością. Ja jej nic nie powiem załatw to z nią sam, wróćmy do tematu twoich kumpli.
-Nie chce nikogo sypać.
-Chcesz się bawić w szlachetnego bohatera, jako jedyny zachować się jak facet i odsiedzieć za kilku kolegów..Szkoda życia Nick, nikt z tych kolesi nie myśli o innych. Nie masz za dużo na sumieniu, jak kogoś wydasz sędzia popatrzy na ciebie w trochę jaśniejszym świetle. Od tego zależy twoja przyszłość, więc...
-Z tego co mówiłeś wszyscy z moich kumpli już siedzą, mogę ci podać imię kolesia, który raz nawet przemycał ze mną kilka paczek, ale ogólnie jest z innej grupy. Tylko że skrzywdzę tym jednym słowem osobę na której najbardziej mi zależy...
-Słuchaj ta wasza grupa przestępcza składa się z kilku gangów, już naprawdę dużo osób z różnych stanów wpadło. Jeśli jest z NY podaj, pomożesz sobie Nick!
Wróciłem wreszcie do domu, zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją na sofę. Usiadłem w fotelu i wyciągnąłem z kieszeni list oraz paczkę od Nicka. Obie te rzeczy położyłem na stole, a z torby wyjąłem dwie butelki czystej wódki. Miałem
wtedy przed sobą całe swoje życie, które opierało się na tych kilku przedmiotach. Ponownie wziąłem ten cholerny list do ręki, im więcej razy go czytałem, tym słowa układały się w coraz to wiarygodniejszy ciąg. Dlaczego zawsze osoby, którym zaufasz i zawierzysz swoje serce oszukają cie, sprawią że serce zostanie tylko narządem w twoim ciele, który pompuje krew. Zgniotłem list w ręce i razem z paczką narkotyków spuściłem go w toalecie. To miejsce dla takich śmieci, które z życia robią gówno. Dałem upust emocjom otwierając po kolei butelki wódki...wszystko to po to, żeby przez chwile nie myśleć.
Z perspektywy narratora trzecioosobowego
Nadszedł dzień przyjęcia urodzinowego Sophie i Tomka. Trzeba przyznać, że Jessica naprawdę się postarała. Klub, w którym wszystko miało się odbyć wyglądał niesamowicie jak przystało na niepowtarzalny nowojorski styl.  Niestety nastroje nie dopisywały żadnemu z solenizantów, Sophia dowiedziała się o grzechach Nicka, a Tomek po otrzymaniu listu był na ciągłym kacu. Oboje mieli ten sam plan, upić się i dobrze bawić.
-Są twoje urodziny, kochanie ślicznie wyglądasz...Nie denerwuj się już- powiedział Paul próbując uspokoić Sophie, która nerwowo szukała telefonu w torebce.
-Jak mam się nie...znalazłam, nareszcie. Cholera Nicki nie daje znaku życia, Nick to diler, a Tomek sam wiesz...Mam dość, ale są moje urodziny i nie chcę się zadręczać. Uśmiech to w końcu podstawa. Jessica będzie czekać już na miejscu?
-Tak, przynajmniej tak pisała- rzucił Paul, którego obecność jego byłej dziewczyny doprowadzała do szału. Miał on tylko nadzieję że wraz z końcem imprezy Jessica zniknie z jego życia
-Wszystko świetnie zorganizowała, nie wiem czemu jesteś dla niej taki wredny. Słuchaj, to co było kiedyś między wami to już przeszłość. Daj jej drugą szansę, pomyśl gdyby nie ona nie miałabym przyjęcia w 1st-Floor.
-Dobra, nieważne nie zrozumiesz...Mam zamiar się z panią pani Stone wyśmienicie bawić i nikt mi tego nie zepsuje. Możemy już jechać?
-Tak, jasne

Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam....Zaśpiewali goście widząc wchodzących Tomka i Sophie. Oboje wyglądali zjawiskowo, ten dzień wbrew wszystkim okolicznością należał do nich.
-Będę cie musiała pilnować, za dobrze w tej marynarce wyglądasz- rzuciła Sophia
-Kto tu kogo musi pilnować...Dziękuję że to wszystko zorganizowałaś, sam nie dałbym rady-odparł Tomek
-Uwaga!! Sto lat było, prezenty błyszczą na stole, czas na tort kochani!!- wykrzyknęła Jessica
Na salę dwóch kelnerów wwiozło dwa ogromne torty. Jeden z nich był złoty,
posypany jadalnymi diamentami z napisem Sophia. Drugi był srebrny, posypany czarnymi jadalnymi kryształami z nadrukiem Tomek. Robiły ogromne wrażenie, jak cały wystrój lokalu. Jessica z Sophią wymyśliły, że motywem przewodnim imprezy będzie złoto i srebro. Wszyscy i wszystko błyszczało. Przyjęcie zaczęło się rozkręcać z minuty na minutę. Wszyscy tańczyli, śmiali się , pili i składali życzenia jubilatom. 
-Dolać ci Tomek?- zapytała Jessica
-Jasne, to ty jesteś tą byłą Paula?
-Tak, ale wiesz to już skończone...Jest szczęśliwy z Sophia. A ty masz kogoś?
-Ja, wiesz aktualnie chyba wszystko skończone...- powiedział Tomek wypijając kolejnego drinka
-To daj doleje ci jeszcze, Za was Tomek !- wykrzyknęła Jess, Tomek spodobał się jej od razu i tej nocy nie miała zamiar kończyć sama.
-Sophie, kochanie mam dla ciebie coś jeszcze- oznajmił Paul, odrywając Sophie od znajomych
-Co to takiego? Bilety lotnicze do Wiednia...Paul jesteś kochany- odparła Sophia całując go
-Jesteś ostatnio w ciągłym stresie, spędzimy razem trochę czasu, pokaże ci to piękne miasto...Odprężysz się. Kocham cię i chcę tam pojechać tylko z tobą.
-Ja też cię kocham...Widzę że Jessica nieźle dogaduje się z Tomkiem...
-Jest tak pijany, że pewnie nie wie z kim rozmawia...Poczekaj idą w naszą stronę- powiedział Paul widząc zbliżającą się Jessice, z Tomkiem zawieszonym na jej szyi
-Zajebista impreza, ale my..znaczy ja i piękna Jess, zmywamy się do mnie- wyksztusił z siebie Tomek
-Tak, my już pójdziemy, Sophia pięknie wyglądasz, miłej imprezy kochani- rzuciła Jessica
-Jess, pozwól na chwilę- powiedział Paul ciągnąc Jessicę za rękę na bok

-Co ty robisz dziewczyno?! Zostaw go w spokoju!!- szarpnął Jessicę za ramię
-O, o co ci chodzi, ja go do niczego nie zmuszam, sam chcę się zabawić..- odparła Jessica kierując się w stronę Tomka
-Wychodzimy?-zapytał Tomek
-Nie, ty zostajesz...Paul pomóż mi go zatrzymać, on ma już dziewczynę. Nicki pamiętasz!!- wykrzyknęła Sophia
-Nie istnieje, zostaw mnie kobieto i nie mów mi co mam robić. Nawet nie wiesz z kim chodzisz do łóżka, Paul to niezły sukinsyn...Oczy...oczywiście ja cię stary lubię, ale jesteś pieprzonym dilerem. Nick cie wydał,widzisz Sophia z kim się zadajesz. Z samymi ćpunami!! My już dziękujemy i do widzenia, chodź Jess- odparł Tomek, wychodząc z lokalu. Na trzeźwo, nie chciał tego mówić swojej przyjaciółce bo wiedział jak ją to zaboli. Jednakże procenty dały za wygraną i Sophia wiedziała już o wszystkim.
-Wynoś się stąd !! Pieprzony kłamca, znowu !!! Wtedy, kiedy byłam na Bronxie, to byłeś ty...David, on już wychodzi, będę przy barze- powiedziała Sophia odpychając Paula
-Sorry stary, ale na ciebie chyba już pora...- oznajmił David odprowadzając Paula z ochroniarzami
-Sophia, wszystko ci wytłumaczę rozumiesz !! Jessica mnie w to wciągnęła Sophia proszę !!!- krzyczał bezustannie Paul, próbując coś wytłumaczyć
Słowa były bardzo bolesne, uczucia sięgnęły zenitu. Padły zdania, jakie nie miały nigdy paść. Goście bawili się świetnie i na długo zapamiętają ta imprezę, tak jak jej główne postacie...W mieście które nigdy nie śpi wszystko jest możliwe, a życie tutaj zmienia się w ułamku sekundy.
Następnego dnia rano
-Tomek, telefon dzwoni odebrać?- zapytała Jessica, przeciągając się w łóżku
-Kto to?-zawołał spod prysznica

-Nieznany numer...
-Odbierz!-odparł Tomek
-Tak, słucham?-odebrała Jessica
-Hey, zastałam Tomka?
-Aktualnie, po ciężkiej nocy bierze prysznic, przekazać coś?
-.......Nie, nie. A pani kim jest?
-Jestem jego dziewczyną, a pani?
-Nicki. Do widzenia.
-Kto to był?- zapytał Tomek, okrywając się ręcznikiem
-Jakaś Nicki...

1 komentarz:

  1. łoł ale się działo xD ale fajnei fajnei :D i szybciej dodawajcie :D

    OdpowiedzUsuń