niedziela, 13 stycznia 2013

10 Rozdział

If you can't hang then, there's the door, baby”    W TLE
Z perspektywy Paula
Rok temu moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Ilekroć spoglądam  w przeszłość wstydzę się tego kim byłem, co robiłem. Niestety nigdy do końca nie pożegnamy starego siebie. Osoba, jaką byłem jest jak mój zły cień i ukazuje się w momentach, kiedy wszystko zaczyna mi się układać. Tego dnia czekałem na Sophie w swoim mieszkaniu. Mieliśmy iść razem szukać dobrego lokalu na ogromne przyjęcie, ponieważ za niedługo razem z Tomkiem będzie obchodziła urodziny, oczywiście ten facet nie jest w stanie skupić się teraz na niczym. Nie dziwię się mu, bo gdybym nagle stracił Sophie, z pewnością przestało by mi zależeć na wszystkim. Na szczęście miałem ją teraz blisko siebie. Usłyszałem dzwonek do drzwi, otwierając je spodziewałem się mojej dziewczyny...

-Niespodzianka!- wykrzyknęła średniego wzrostu blondynka, która wręcz wtargnęła do środka.

-Jessica, co ty tu do cholery robisz?!- nie mogłem uwierzyć, że właśnie w tym momencie, ta osoba zjawiła się w progu moich drzwi
-Spodziewałam się innej reakcji, no ale. Paul, kochanie stęskniłam się już chyba z rok się nie widzieliśmy, co nie?- powiedziała moja ex, zbliżając się do mnie
-Odsuń się! Skąd masz mój adres i po co tu przyszłaś. Potrzebujesz kasy na dragi, czy co?
-Co się stało z moim dawnym Paulem, źle mnie oceniasz... Wróciłam do ciebie, zrozumiałam że nie chcę być z nikim innym. Jak sobie przypominam nasze wspólne noce... Szybko wszystko nadrobimy...- oznajmiła, próbując wetknąć rękę pod moją koszulkę
-Jess, zostaw mnie! Obrzydzasz mnie, sypiałaś z jakimiś ćpunami, wkręcałaś mnie i teraz kiedy już dawno o tobie zapomniałem wracasz jak gdyby nigdy nic, wyjdź stąd natychmiast.
-Przestań! Nie poznaję cię, to ty zwiałeś rok temu. Zostawiłeś mnie jak dziwkę.
-Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich jęków, wynoś się! Czekam na kogoś, przeszkadzasz mi!-krzyknąłem odpychając ją od siebie w kierunku drzwi
-Masz jakąś nową laskę, Paul przestań... Ja to wiem, ty to wiesz, że darzymy się niezwykłym uczuciem. Dzięki mnie robisz to co kochasz, pamiętasz jak komponowałeś na fortepianie, a ja leżałam na nim zupełnie naga i śpiewałam? Albo nasze dzikie wakacje, kochanie..
-Pamiętam że wciągnęłaś mnie w niezłe gówno, w którym siedzę do dziś. Nic więcej i nie mów o uczuciach. Jesteś dla mnie nikim, zakłamaną szmatą tyle.
-Podły sukinsynie. Myślisz że długo beze mnie pociągniesz, co? Nie możesz się ode mnie uwolnić, już nigdy. -spojrzała na mnie w sposób jakim zawsze pokazywała wyższość nade mną, swoimi morskimi oczami, sprawiała że znowu zaczynałem jej ufać, zawsze, ale nie tym razem.
-Jess, Jess, Jess... Myślisz, że i tym razem osiągniesz to co chcesz, a nie wiesz że wróciłaś prosto do więzienia...
-Zawsze byłeś zabawny, mnie się nie da zniszczyć głuptasie, skończ z tymi kazaniami, mam na ciebie cholerną ochotę...-rzuciła, mi się na szyję, poczułem jej ponętne kiedyś perfumy, które teraz pachniały jak piekło. 
-Obrzydzasz mnie!! Wszyscy wsypują wszystkich, już nic im się nie ukryję. Za niedługo ktoś po mnie przyjdzie, a wtedy żeby mieć spokój wydam cię, prosto w ręce policji.
-Idioto, nic na mnie nie mają!! Sam chciałeś w to wejść, to teraz płać. Mogę ci pomóc Paul, zależy mi na tobie...Mam działkę, chcesz na wyluzowanie?- wyjęła z kieszeni małą paczkę kokainy. Rozbawiła mnie tym jeszcze bardziej, nie wiem czego oczekiwała, ale.. Nagle usłyszałem kolejny dzwonek do drzwi, gorzej już być nie mogło...
-To ta twoja nowa dziewczyna?
-Zamknij się i nie odzywaj. Błagam cię, nie odzywaj się.- powiedziałem powoli otwierając drzwi
-Hey kochanie- przywitałem Sophie
-Hey, widzę że masz gościa.. Sophia cześć- podała rękę Jessice
-Witam, ładniutka...Zawsze w takich gustowałeś, nazywam się Jessica, ale możesz mówić Jess.
-Jess jest moją kuz...- starałem się coś wytłumaczyć
-Jestem jego ex, ale spokojnie jak to się mówi było minęło- wtrąciła
-W każdym razie miło mi cie poznać- odparła Sophia
-No to my musimy już wychodzić, mamy dużo spraw do załatwienia. Miło że wpadłaś Jess- oznajmiłem, wiedziałem że łatwo się jej nie pozbędę i że z pewnością dużo namiesza w moim życia. Znowu.
-A gdzie można wiedzieć się wybieracie?-zapytała moja natrętna ex
-Za niedługo mam urodziny i szukamy jakiegoś fajnego lokalu na wielką imprezę. Przyjaciel ma pięć dni po mnie, więc w tym roku urządzamy ją razem.
-To świetnie się składa, mam dużo znajomości w tym biznesie, można powiedzieć że imprezy to moja specjalność. Jeśli nie macie nic przeciwko pomogłam bym wam szukać- powiedziała Jessica
-Mamy, poradzimy sobie. Chodź Sophia-odparłem
-Przestań Paul, skoro Jess jest w tym obeznana to w trójkę będzie się lepiej szukać- rzuciła bezmyślnie Sophia
-To idziemy kochani- oznajmiła Jessica, chwytając Sophie za ramię. 
Po kilku godzinach krążenia po najlepszych miejscach w Nowym Yorku, musiałem stwierdzić że Jessica okazała się bardzo pomocna. W życiu nie widziałem tak wspaniałego lokalu na imprezę, a okazało się że moja ex zna właściciela. Ponadto zaoferowała mojej dziewczynie pomoc w organizacji tematycznej przyjęcia. Nie zmieniało to faktu, że przed Sophią udawała cudowną przyjaciółkę sprzed lat, a tak naprawdę przyjechała tu tylko po to żeby znowu namieszać w moim życiu.
Z perspektywy Tomka
Nicki nie dawała znaku życia już od dłuższego czasu. Kochałem i nienawidziłem ją jednocześnie. Zostawiła mnie, samego w takim momencie. Ostatnimi czasy, przynajmniej w pracy układało mi się znakomicie. Dlatego to na niej skupiałem się w pełni. Prawdę mówiąc miałem głęboko gdzieś że za niedługo mam urodziny, przynajmniej Sophia starała się mnie jakoś pocieszać, że z pewnością Lorenz wróci do czasu przyjęcia. Nie żyłem jednak wielką nadzieją...
-Tomek, pozwól do mojego biura- zawołał mnie mój szef, jeden z najlepszych w Nowym Yorku prawnik Kevin Spencer.
-Tak, co się stało?- zapytałem
-Mam dla ciebie dobrą wiadomość synu, ten Vinny podał nam nazwiska dwóch dilerów. Spójrz, będziesz zajmował się ich sprawą. 
Wiem że sobie poradzisz, wygramy to i nasza kancelaria znowu będzie najlepsza. Porozmawiaj też z pozostałymi ludźmi od tej dilerki, ustalicie co i jak- oznajmił pan Spencer podając mi złożoną kartkę z nazwiskami, na to czekałem od początku przyjścia tutaj. Wreszcie dostałem szansę na pokazanie swoich możliwości.
-Dziękuję, nie zawiodę pana- spojrzałem na szefa i otworzyłem papier z nazwiskami. Wpatrywałem się w niego dłuższą chwilę, nie wierzyłem własnym oczom.
-Coś się stało?- zapytał pan Kevin
-Ja.... Nic, wszystko...wszystko w porządku. Zajmę się tym.
-Liczę na ciebie, możesz wracać do domu.
-Dziękuje panie Spencer, do widzenia- powiedziałem powoli wychodząc z gabinetu szefa, nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Na kartce widniało imię, jakiegoś Millera oraz mojego przyjaciela Nicka. Nie pomyślałbym, że właśnie on będzie zamieszany w jedną z największych afer narkotykowych w Stanach. Kiedy Sophia się o tym dowie... Traktuje go jak brata, a on okazał się człowiekiem zupełnie innym, niż myśleliśmy. Postanowiłem od razu spod kancelarii pojechać do niego, żeby wszystko wyjaśnić. Pewnie nie spodziewa się że za 48 godzin zostanie aresztowany, przez grupę tajniaków. Musiałem jak najszybciej do niego dotrzeć. Wchodząc do samochodu, zobaczyłem kopertę za wycieraczką, która była przysypana śniegiem. Wychodząc po nią, myślałem że to mandat albo jakieś upomnienie. Strąciłem z niej biały puch i otworzyłem. Niestety to nie był mandat, tylko list, który wyjaśniał ...

1 komentarz:

  1. Trzymacie w napięciu :D ale to i dobrze <3 czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń