sobota, 29 grudnia 2012

8 Rodział

„A new beginning”
Z perspektywy Nicki      W TLE
Czasami człowiek gubi się we własnym życiu. Wtedy potrzebuje kogoś kto będzie jego przewodnikiem. Kogoś, kto pokaże mu najlepszą z dróg. Potrzebowałam właśnie takiej osoby, bo sytuacja w jakiej się znalazłam mnie przerosła. Niestety, nie tylko mnie. Po oznajmieniu, że jestem w ciąży, stanęłam pośrodku wielkiej bitwy. Po jednej stronie stali moi rodzice i Tomek, po drugiej moi przyjaciele. Pierwsze siły, przyjęły tą wiadomość ze spokojem uważając to za błogosławieństwo, jak mówią grunt to rodzina. Drugie siły to zdecydowani przeciwnicy całej zabawy w szczęśliwą rodzinkę, ich właśnie zawiodłam. Szczególnie Sophii, która nie mogła się z tym pogodzić, dla niej mogłam pożegnać się z karierą, podróżami i wolnością. Stałam na środku pola bitwy atakowana z dwóch stron. Z zewnątrz utrzymywałam pozory silnej kobiety,  wewnątrz darłam się w niebo głosy żeby tylko Bóg dał mi możliwość cofnięcia czasu. Byłam postacią tragiczna tej całej wojny, każdy obrany prze zemnie front był zły. Rodzice wyjechali przed zbliżającym się sylwestrem, dla nich było logiczne wszystko. Na cały czas ciąży będę w Polsce, gdzie urodzę dziecko i będę je wspólnie z Tomkiem wychowywać. To proste, za proste. Moje marzenia o zostaniu słynnym fotografem jeszcze tydzień temu były bliskie spełnieniu. Teraz są albo w dalekiej przyszłości, albo już ich nie ma. 
-Powiesz coś w końcu?- próbowałam porozmawiać z Sophią, która siedziała gapiąc się w drinka, jakby to z nim właśnie rozmawiała.
-Czego ode mnie oczekujesz?  Zniszczyliście cały sens naszego przyjazdu tutaj, mam się cieszyć jak on i twoi rodzice? 
-Nie planowałam tego, nie jestem tym tez zachwycona. Powiedz co mam  zrobić  do cholery? Chcę żebyś mnie tylko zrozumiała, ty i inni. Dobrze wiesz ze nie mogę już nic zrobić- spoglądałam na nią i wiedziałam że ją zawiodłam, jej wyraz twarzy był inny niż zazwyczaj. Jakby chciała mi nim wprost powiedzieć  że spieprzyłam sobie życie.
-Masz kilka wyjść, tylko nie chcesz ich do siebie dopuścić. Myślisz że dziecko to  świetna sprawa? Będzie się darło cały czas, nie będziesz miała na nic czasu. Co z fotografią, zapomnisz o aparacie zakopanym w stercie pieluch. Rodzicielstwo jest ok, po trzydziestce. Masz prawo decydować o swoim życiu pamiętaj że masz kilka wyjść z tej sytuacji, jeszcze nie jest za późno- zamówiła kolejnego drinka, ostatnio dużo piła. Wyjścia, były dla niej takie oczywiste. Nie poznawałam jej. Nigdy nie myślałam że będzie mnie namawiać do oddania, albo co gorsza zabicia mojego dziecka.
-Przestań pić i wygadywać takie brednie! Kim ty do cholery jesteś ?! Nie jesteś sobą, oczekuje od ciebie pomocy, a nie pomysłów z serii będę tego żałować za 10 lat.
-Jestem egoistką, przecież to chciałaś powiedzieć. Może masz rację, ale nie chcę pozwolić żebyś zniszczyła swoje życie. Nicki zastanów się, zadzwonię do ciebie. Trzymaj się.
-Będziesz prowadzić w takim stanie? Odwiozę cie.
-Przyszłam pieszo, i tak też wrócę-rzuciła wychodząc z kawiarni.
Wracając do domu po spotkaniu z przyjaciółką przyszło mi do głowy jeszcze inne wyjście. Zamiast odebrać życie dziecku, odbiorę je nam obojgu. Chciałam puścić kierownicę i dać działać przeznaczeniu. Ale wtedy byłam bym tchórzem, bo robią tak tylko ludzie bojący się  spojrzeć problemowi w oczy. Musiałam też pamiętać że na tym świecie kocha mnie kilka osób, dla których warto żyć.
-Jak Sophia?- zapytał Tomek, pisząc coś na laptopie
-Ciężko jej się z tym pogodzić, tak myślę...
-Żyje innym życiem niż my teraz, kiedyś zrozumie. Podobno ma problem.
-Jaki?- usiadłam koło Tomka spoglądając na akta jakiejś sprawy z kancelarii.
-Słyszałem że wlewa w siebie z dużo procentów ostatnimi czasy.
-Skąd to wiesz, może to prawda, ale ona zawsze się tak odstresowuje.
-Nick coś wspominał. On wszystko zwala na biednego Paula, że on niby ma na nią zły wpływ.
-Nie wydaje mi się, to fajny facet. Mam teraz za dużo własnych problemów na głowie...
-Jakich kochanie? Wszystko jest dobrze, już ustaliliśmy jak i co zrobimy.
-Co ustaliliśmy?Nawet nie rozmawialiśmy o tym we dwoje.
-Pobierzemy się i będziemy razem wychowywać naszego syna.
-Skąd wiesz ze to chłopak? Jeszcze nic nie wiadomo.
-Mówię ci że to będzie chłopak, zobaczysz sama.
-W to nie wątpię...Co to za sprawa- zmieniłam temat widząc że dla kolejnej osoby wszystko jest takie dziecinnie łatwe.
-Gang narkotykowy, przemycali narkotyki przez wszystkie stany. Policja schwytała jednego faceta, i on po kolei wsypuje wszystkich swoich ludzi. Moja kancelaria broni kilku z nich. W dodatku musimy wyciągać od nich kolejne nazwiska przemytników. W Nowym Jorku jest ich 11, mamy już 5.
-Nieźle, i oni też są nieźli. W większości stanów to nielegalne.
-Szczególnie że nie są to narkotyki przeznaczone dla celów leczniczych.
-Masz fajną prace kochanie.
-Ty też masz fajną prace, jesteś artystką, moją artystką.
Takie chwile we dwoje sprawiały że zaczynałam wierzyć w plan Tomka, w to że tak było nam pisane i wszystko będzie dobrze. Tylko ta wiara była jeszcze za słaba, potrzebowałam czasu żeby się pogodzić ze wszystkim co mnie spotkało. Nowy rok, nowe życie.

Z perspektywy Sophie
Nie miałam sobie nic do zarzucenia, a może to moja wina. Najgorsza niespodzianka jaka mogła nadejść w te święta. Moja przyjaciółka, z którą żyłam jak siostra zostanie mamą. Nawet moi rodzice byli zaskoczeni w złym tego słowa znaczeniu. Nie potrafiłam jej zrozumieć i musiała mi to wybaczyć. Wszyscy byliśmy na siebie skazani w sylwestra, na którym zamierzałam bawić się szampańsko. 
-Gotowa?-zapytał Paul czekający na mnie w salonie
-Prawie, chyba chcesz żebym ładnie wyglądała.
-Ty zawsze ślicznie wyglądasz, ale chcę jeszcze wypić z tobą szampana przed wyjściem.
-Spokojnie zdążymy, i jak?-spojrzałam na Paula wychodząc z pokoju
-Jestem szczęściarzem wiesz...
-To nalej mi teraz lampkę szampana
-Proszę kochanie, za Nowy rok. Obyśmy w następnym tez byli razem.
-Miejmy nadzieje, zdrowie.
Wychodziliśmy razem z dość sporą ilością znajomych na zabawę sylwestrową. W tym roku wybraliśmy lokal „Valerie”, który umieszczony był na ostatnim pietrze ogromnego wieżowca. Z dachu można bawić się z tłumem na Times square. W zaproszeniach, podano nam zasady dotyczące kreacji. Panowie mieli mieć na sobie coś szarego, a panie miały przyjść całe na biało. Na ta specjalną okazję kupiłam cudowna, upiętą z góry i luźną na dole , nie za długą sukienkę. Choć między nami było kiepsko z Nicki  razem wybierałyśmy nasze  stroje . Nie mogłam pojąć że to już nasz ostatni taki sylwester. Za rok o tej porze ona będzie miała już kilkumiesięczne dziecko. Ale starałam się choć na ta jedną ostatnia noc o tym zapomnieć.

Z perspektywy narratora 3 osobowego
Sophia, Nicki, Paul, Nick,Tomek i David wspólnie weszli na wielką salę. Była ona cała przystrojona lampkami, z których emanowało białe światło. Balony wisiały przy suficie, a na środku stała fontanna udekorowana lampkami. Na gości czekały loże, każda świeciła w innym kolorze ledowych światełek. Cała kompozycja tworzyła świetny klimat. Z dachu można było zobaczyć tłum gromadzący się na Times square, oraz wielki napis 2013, który miał zabłysnąć o równej północy. Białe stroje nie były przypadkiem, na dachu umieszczono światła ultrafioletowe. W ten sposób nawet z samego dołu ludzie zobaczą postacie świecące się na biało gdzieś na górze wieżowca. Na sali kelnerzy rozlewali szampan do kieliszków ustawionych w piramidy. Wszystko z godnością żegnało stary, a witało nowy rok.

David zaczął rozglądać się szukając pozostałych członków ich ekipy. W końcu wszyscy spotkali się w ich różowo-niebieskiej loży.
-Na rozgrzewkę szampan z piramidy, a potem  na parkiet kochani- powiedział Nick

Nie trzeba było długo czekać na rozkręcenie się całej imprezy. Muzyka porywała wszystkich do tańca. Nicki i Sophia zapomniały o wszystkich problemach i szalały z chłopakami na parkiecie. Powoli zbliżała się północ, i  większość osób udała się na dach. Na dole widać było tłum wymachujący niebieskimi pałkami, a na ogromnych telebimach wyświetlali występy na żywo gwiazd takich jak Rihanna czy Usher. Chyba cały Nowy York śpiewał piosenki z Times square, co roku zabawa sylwestrowa była lepsza od poprzedniej. Zostało już tylko kilka minut do zmiany daty, do postarzenia się o kolejny rok całej Ziemi.

-To najlepsza impreza na jakiej byłem- powiedział Paul, tuląc do siebie Sophie.
-Nicki, jak ty dajesz rade przez cały wieczór na czysto?-zapytała Sophia
-Jednego symbolicznego kieliszka wypiję, ale to za chwilę.
-Ja tez się nie upiłem, żaby ci nie robić przykrości- oznajmił Tomek trzymając Nicki z rękę.
-Zaraz zacznie się odliczanie ludzie!- wykrzyknął Nick
Cała szóstka stała na dachu, wpatrując się w cudowną panoramę Nowego Yorku, który jak zwykle rozświetlony był miliardem świateł. Na dole, ludzie już zaczęli odliczać minutę do końca.
-Mam nadzieję że za rok będziemy przeżywać razem to samo- powiedział Paul
-Byłoby fajnie zobaczyć się w tym samym towarzystwie za rok-powiedział Tomek

-Zaczyna się odliczanie!-oznajmiła Sophia

10,9,8,7,6,5,4,3,2,1..-SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!-wykrzyknął cały Nowy York .
Wielki napis 2013 rozbłysł ogromem fajerwerek, wszyscy pożegnali 2012 rok. Paul pocałował Sophie, w której zakochał się do nieopamiętania, właśnie z nią chciał wejść w nowy początek. Tomek poszedł w jego ślady, dla niego i Nicki  nowy rok będzie pełen zmian, i prób. Każdy z nich przeżyje wiele wzlotów i upadków. Są młodzi i rozświetlają swoje życie mocniej z roku na rok. Maja szczęście że mieszkają w Nowym Yorku, mieście które narzuca własne tępo, bije własnym rytmem. Mieście, które nigdy nie śpi.


_____________________________

LUDZIE, ZAPRASZAMY WAS SERDECZNIE DO KOMENTOWANIA :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz