„Każdy etap naszego życia ma swoje własne piękno”
Z perspektywy Sophie
Rano
obudził mnie dźwięk smsa. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i
odczytałam wiadomość „Hey, możemy się spotkać dzisiaj w Central Parku o
19.00? Będę czekał pod mostem XX” Numer był nieznany , nadawca się nie
podpisał. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie o co chodzi bo zwykle o tej
porze jestem kompletnie nieprzytomna. Po dawce gorącej kawy, ponownie
spojrzałam na dziwną i tajemniczą wiadomość. Bez namysłu zadzwoniłam do
mojej przyjaciółki Nicki, która zawsze miała jakiś dobry pomysł.
-Cholerny
wiatr, zniszczył mi fryzurę- oznajmiła Nicki, przekraczając próg z
paczka babeczek z naszej ulubionej cukierni „ Candy City” .
-Spokojnie, zawsze mam to samo, ale jest nowojorska jesień. W Polsce pewnie jest jeszcze gorsza pogoda.
-Tak…chyba. Odkąd tu mieszkamy czuję się lepiej nawet z taką pogodą. Oczywiście to zasługa twoja i Tomka- śmiała się Nicki
- Raj na Ziemi kochana! Ale do rzeczy Lorenz, pamiętasz sms od pana XX?- przypomniałam mojej przyjaciółce
-
[…]” Spotkajmy się o 19.00 w Central Parku”. Taa… pewnie jakiś
gwałciciel albo psychopata. Nie no spotkaj się z nim, ciekawe kto to.
- Oszalałaś?! Nie będę chodzić po Central Parku sama, po to żeby spotkać jakiegoś podejrzanego typa…, ale ciekawość mnie zżera.
- No wiesz, ciekawość to pierwszy stopień do piekła jak to mówią.- z przekąsem oznajmiła Nicki
Byłam
zaintrygowana całą tą sytuacją. Poprosiła przyjaciółkę aby poszła tam
ze mną i zabrała ze sobą Tomka. Nicki jest z nim od 3 lat, nie wyobrażam
sobie siebie w takiej sytuacji. Niektórzy chłopcy to z pewnością niezłe
„Fun Packi”, ale ja jak zawsze stwierdziłam że nie mam na tego typu
zabawy ani czasu, ani też ochoty
-I jak wyglądam?- zapytałam. Miałam
na sobie jasnoniebieskie dżinsy, biały bawełniany sweterek, rozpięty
beżowy płaszcz i oczywiście moje bransoletki. Buty były beżowe, na
koturnie, przecież nie będę się w szpilki bawić.
- Świetnie kochana! Tylko wiesz że nie wiesz kogo tam spotkasz. Te twoje śliczne włosy ten cholerny wiatr ci zwieje.
- Dobra, nieważne. Idę przecież na hardcora.
- Ty?? Taa… szczególnie z facetami- zaśmiała się Nicki
Po tym jak obie wybuchłyśmy śmiechem, w drzwiach pojawił się Tomek. Niezłe z niego ciacho.
- Gotowe moje panie?- spytał z czarującym uśmiechem.
- Nie- odparłam
- O tak kochanie już wypad na zewnątrz Sophia, idziemy- wykrzyczała Nicki
Na
zewnątrz było już ciemno. Pojechaliśmy moim samochodem. (Mercedes-Benz
C63) do Central Parku. Oczywiście o tej porze oprócz miłośników
joggingu, roiło się tam od typów spod ciemnej gwiazdy. Pierwszy raz w
życiu byłam punktualna. Słyszałam jak wielki zegar na wieżowcu wybija
19.00.
- Dobra, to my siądziemy na ławce niedaleko mostu. Ty już idź. W razie czego wołaj, krzycz cokolwiek.- poinformowała mnie Nicki
- Nie pomagasz… To idę.-oznajmiłam
- Powodzenia, pamiętaj że jesteśmy tuż za tobą- uspokajał mnie Tomek
Szłam
oświetloną ścieżką do mostu. Z oddali dobiegały jakieś śmiechy. Czułam
że zaraz poznam ta tajemnicza osobę. W jednej chwili stanęłam w miejscu.
Spojrzałam przed siebie i zamarłam. Stał tam chłopak, przystojny,
wysoki i zapatrzony. Patrzeliśmy na siebie jakbyśmy pierwszy raz w życiu
zobaczyli innego człowieka. Nigdy w życiu nie poczułam że świat na
chwile zwolnił i się zatrzymał. Nie wiem co się ze mną działo. Serce
zabiło mocniej. Podszedł do mnie. Z przyjemnym, ale lekko bojaźliwym
uśmiechem powiedział
- Sophia…Jesteś. Dziękuje że przyszłaś… wybacz
myślałem co powiem cała drogę, teraz nic nie pamiętam. Jestem Paul…zaraz
wytłumaczę ci dlaczego do ciebie napisałem.- w jego oczach pojawiła się
iskra. Był to początek czegoś nowego, niezwykłego.
_________________________________________________________________________________
Zapraszam do komentowania :) Chcemy wiedzieć czy wam sie podoba pomysł :)
Bardzo fajny ;) interesujący ;) Nieciepliwie czekam na następny ;) xD
OdpowiedzUsuń